Zobacz: wszystkie | z ostatniego miesiąca | ostatnie 20 | nlog.org



2007.09.01 23:44:03 link


połowa weekendu, 4 pages to go

dostałam zwrot poprawionej zwróconej już wcześniej pracy wielokrotnie poprawianej (nie rozwijajmy jednak tego wątku, nie...)
usiadłam nad nią, popatrzyłam, że w zasadzie niewiele do zrobienia, a co mi tam, posiedzę sobie, w końcu tak przyzwyczaiłam się do braku weekendów, popracuję, popiszę, poprzepisuję, podopisuję, pozmieniam tu i ówdzie, będzie jak znalazł powód do narzekań (a ja uwielbiam narzekać, wprost ubóstwiam, ja bez narzekania żyć nie umiem, narzekanie to moja pasja, jestem narzekoholiczką)
a ponieważ moja współpraca ze sprzętem elektronicznym nie zawsze polega na obustronnym zrozumieniu przeciwnika (pomijając już to, że na jednostronnym też nieczęsto) udało mi się:

a) unicestwić moją pracę
b) odzyskać moją pracę
c) zmienić układ mojej pracy
d) powrócić do starego układu, bo nie, to wcale nie o to mi chodziło
e) unicestwić jeden rozdział podczas próby jego przeniesienia w inne miejsce, a w zasadzie podczas próby zamiany miejscami z rozdziałen następnym
f) podczas powyższej czynności unicestwić też jedną z moich tabelek
g) przy pomocy rzucenia jedną kurwą i jedną macią przypomnieć sobie, że jak nacisnę "ctrl + z" to cofnę to, co tak ładnie napsułam
h) odzyskać gg, które też dzisiaj popsułam (to w ramach przerwy w pławieniu się we frustracjach)
i) fachowo posłużyć się poleceniem "kopiuj", żeby wylądować na powrót w punkcie e (a w konsekwencji również f)
j) nabluzgać na Billa Gatesa, chociaż dzisiaj to tak ładnie i subtelnie, tylko żeby miał zakalcowaty chleb, chociaż Gates pewnie wymyśli jakiś łatwy i przyjemny algorytm służący niezakalcowaniu się chleba i ja z moimi złymi życzeniami sama skończę z zakalcem
k) w końcu pozamieniać miejscami te rozdziały, które miały się miejscami zamienić (ach jaka zdolna jestem, a technologia mi nie straszna! opanowałam już w końcu obsługę mikrofalówki, choć ograniczam się do używania jednego trybu, ale już umiem, więc co mi tak jakiś arkusz tekstowy, phi!)
l) zamknąć pracę bez zapisania zmian (z rozpędu, tak sobie tłumaczę to, że jednak jestem nieco głupawa)
m) otworzyć znów pracę, bo nie dam tak sobą pomiatać 30 stronom pikseli
n) odczuwając pełnię determinacji błyskawicznie przeszłam do punktu k (bo jednak przypomniałam sobie co ostatecznie udało mi się zrobić dobrze)
o) zapisać zmiany (które zapewne jutro uznam za absolutnie pozbawione sensu) i zamknąć program bez czynienia dalczych szkód (chociaż słuszności tego stwierdzenia wolę nie weryfikować)

a to wszystko w jedyne 3 godziny! zdolna jestem i produktywna. nie ma co.


komentarz (2)