08:41 / 24.10.2007 link komentarz (0) | Czytam właśnie w "Rzeczpospolitej" o zamieszkach w Budapeszcie. Chodzi o to że premier z parti socjalistycznej zorganizował obchody rewolucji z 56. To węgrom wystarczyło żeby wyjść na ulice. Wcale nie twierdze że to jest dobre, bo żadna forma agresji nie jest dobra, ale światczy to o honorze i świadomości narodowej naszych "bratanków". W porównaniu z nimi, nasz naród prezentuje się bardzo blado. Cofnijmy się o rok. Do węgierskich mediów wycieka taśma na której premier podczas luźnej rozmowy przyznaje się do kłamstw. Nie trzeba było długo czekać żeby rozpoczęły się demonstracje, które przerodziły się w walki z policją. Dwa tygodnie później Polska władza zostaje po stokroć bardziej obnażona. Taśmy Beger. Widzimy żenujący styl prowadzenia polityki, korupcje na najwyższym szczeblu, prostacwo i rozpasanie. Co na to Polacy? Nic.
Dziś sytuacja jest analogicza. Węgrzy za swych bohaterów są gotowi walczyć, nawet za cene narażenia zdrowia, czy wolności. Polski rząd ostatnio urządził sobie obchody rocznicy zbrodni katyńskiej kilka miesięcy za wcześnie. Co z tego że była to czysta gra tragedią wymordowanych i ich rodzin. Co z tego że rząd który po równi pochyłej zmierzał do oddania władzy, starał się ratować swoją, nieprofesjonalną zresztą, kampanie wyboczą pokazując jak to niby radziecka zbrodnia leży im na sercu. Szkoda że zapomniano o prawdzie historycznej.
Z czego to wynika? Nie jestem w stanie powiedzieć. Z temperamentu? Z lenistwa? Niewiem. Wiem jedno. Gdy węgrom ktoś napluje w twarz są gotowi stanąć z nim do walki, a gdy to samo zrobi się z naszym narodem, redaktor miecugow powie po 22 "och jakie to nieeleganckie". |