dlaczego nie powinno się mnie wysyłać do dużego sklepu po żarówki
Tata kazał skoczyć do szwedzkiedo sklepu na I. i kupić żarówki. przysłał zdjęcie przykładowej, acz martwej już żarówki, jaka być powinna, w ilości hurtowej zdjęcia sztuk jedna, żarówek do zakupu trzy. no więc kobieta (ja, w sensie) udała się do dużego sklepu na I. i po jakichś 15 minutach intensywnego myślenia (sic!) połączonego z gapieniem się na ofertę żarówek (a było ich niemało!) kobieta ta stwierdziła, że w domu nie były te zakręcone tylko te proste. wzięła paczkę, ucieszyła się że akurat trzy ich w paczce jest, dopchała się do kas, zapłaciła i pojechała do domu. w domu odpala komputerek swój kochany, swoje dziecięcie najwierniejsze, gdzie na pulpicie znajduje się owo zdjęcie z żarówkami sztuk jedna i co? i dupa, bo żarówki zakręcone jednak być powinny. myślicie, że Tata zauważy? bo ja się obawiam, że zauważy. ale powiem wtedy, że to po nim mam, bo sam zawsze też coś pomiesza...
|