A jeśli nawet są, to powinni ubierać się w działach damskich. Co zresztą, wybierając co wybitniejsze przypadki na ulicy, robią. Taki mam wniosek po powrocie z zakupów.
Drugi dotyczy koncertowego długiego weekendu. Słaby to jest koncert, kiedy moja jedyna refleksja sprowadza się do pytania - co tam, kurwa, za hałasy?!.
Trzecia rzecz to coś, co w swoim blogu odnotować muszę, jako że dotyczy mojej miłości. W takich przypadkach muszę, czyż nie? Tak! No więc chodzi o to, że Nellie McKay wydała płytę. Dawno, wiem że dawno... ale dopiero teraz miałem okazję poprzebywać z nią dłużej. Co ja na ten temat mam do powiedzenia? Tylko jedno... Do the Zombie RawwrRAWRRWARR!;)