|
Marek mówi, że to ja jestem potworem, bez serca i wogle... hmm dzisiaj pzrekonałam sie naprawde kto nim jest. a było to tak...
nalewałam sobie wodę do wanny z pachnącą różami musującą solą i nagle usłyszeliśmy huk na schodach, jakby butelki się potłukły i coś spadało. chciałam wyjsc ale byłam już tak oplątana wszystkim ze zanim wyszłam z łazienki usłyszałam ze juz ktos jest na schodach, (sąsiedzi). tak więc nie wyszłam. za chwilkę postanowiłam wyjśc z psem na siusiu.
wychodzę na klatkę schodową a tam na półpiętrze siedzi staruszek z pokrwawioną czapką, krwią na ręce i rozmazaną krwią na podłodze. dwie kule stały obok. zapytałam co sie stało. spadł ze schodów. zdziwiłam się bo wyraźnie słyszałam głosy sąsiadów więc dlaczego mu nie pomogli??
przestraszył się sierściucha i odmówił udzielenia pomocy. poszłąm do domu, zostawiłam psa i poszłam do pokoju Marka który był niesamocie zajęty obliczaniem zadanek (zarabianiem pieniędzy) i na moją prośbę o pomoc temu panu (fakt, jechało od niego alkoholem na potęgę, zresztą trzymał flaszkę obok)odmówił. na wytłumaczenie podał krótko ze jesli pan cche siedziec, to niech siedzi. musiałam troche przekonywac i wiem ze to zrobił dla świetego spokoju. przy okazji zanim wyszedł minęło 5 minut bo musiał się przebrac, by przypadkiem sie nie pobrudzić.
pan nie dał się długo przekonywać, i ja miałam isc do sklepu dla niego po pół litra starogardzkiej a Marek miał go naprowadzic do jego mieszkania i widzac po jego minie był bardzo niezadowolony.
a teraz z innej beczki... mój facet majacy 28 lat sam stwierdził ze zatrzymał się na poziomie 21 latka. |