metal_riders // odwiedzony 4427 razy // [królestwo2 nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (14 sztuk)
17:41 / 21.05.2008
link
komentarz (0)
8

15 LIPCA

Natarczywy brzęczyk budzika brutalnie wdarł się w moją korę mózgową powodując nagłe wyrwanie się z objęć snu. A taki fajny sen miałem. Śniło mi się, że spotkałem Karolinę na mieście i że od razu poszliśmy do niej do domu. Kochaliśmy się, a nasze dusze tańczyły na ścianie... Głupi budzik wszystko zepsuł. Powinienem mu młotem przyłożyć, żeby się zamknął...
Jak zwykle samopoczucie trochę zbełtane po wczorajszej mieszance winopiwnej. Ale co, jeden ruch ręki za łóżko i oto trzymam puchę piwa, które zabrałem staremu z lodówki. Gul, gul, gul i od razu lepiej. Do tego spalić szluga i jest fest.
Sięgnąłem po pilota, wybrałem płytkę Crematory i zapuściłem, by sąsiedzi przypadkiem nie polubili ciszy. Starszyzny jak zwykle nie było - w pracy, a młodszy braciszek, który i tak nie ma wstępu do mojego pokoju, pewnie gdzieś jeździł na tej swojej deskorolce. Co do brata, to on ma swój pokój, cały oklejony plakatami z pism skejtowych, a do tego jescze graffiti nad łóżkiem, za co dostał baty od ojca. Do mnie nie ma wstępu po tym, jak zaczął się bawić moją gitarą Fendera i zerwał dwie struny, a tego dnia (to była niedziela) miałem mieć próbę w poprzednim zespole. Myślałem, że go oskalpuję. Od tamtej pory zawsze gdy wychodzę zamykam swoje królestwo na klucz.
Ziewając i przeciągając się wygramoliłem swoje ciało spod koca i polazłem pod prysznic. Długo stałem pod strumieniem chłodnej wody zanim nabrałem ochoty do życia.
Zjadłem smaczną zupę mleczną z płatkami i jeszcze zagrałem na gitarze "Noce Syberii" przy podkładzie perkusyjnym z kasety.
Było po dziesiątej. Ubrałem się i skoczyłem do Anity na 12 piętro, by oddać jej kasetę Theriona. Przy okazji napiłem się u niej piwa i chwilkę pogadałem. Pożyczyłem sobie Lake Of Tears. Anita wyszła razem ze mną, bo gdzieś się spieszyła. Ja zaś jeszcze na chwilę do siebie. Po przekroczeniu progu zalała mnie kaskada dźwięków wydobywających się ze sprzętu w pokoju brata.
- Wrr! - wkurzyłem się - Znowu ten debilny rap.
Cichaczem, by Robert (tak ma na imię mój brat) nie usłyszał, przemknąłem się do swojej siedziby i zasiadłem przy perkusji. Włączyłem grane niedawno podkłady gitarowe w stylu death metal i zacząłem napieprzać w bębny i talerze. Po minucie cichuteńko za ścianą. Wylazłem więc z pokoju i zastukałem do drzwi. Wrota się lekko uchyliły i ujrzałem pucołowatą twarz braciszka.
- Robert! - wrzasnąłem na niego - Ile razy ci mówiłem, żebyś ciszej puszczał ten syf!
- Ty też! - odciął się brat.
- Ja nie, bo ja jestem starszy od ciebie i ja tu rządzę! - zagrzmiałem, po czym chwyciłem swoją bogato zdobioną naszywkami i napisami kostkę i załadowałem do niej jabole oraz podręcznik do Cyberpunka. Wyłączyłem też swoje sprzęty i wychodząc zamknąłem pokój na klucz.
Pod sklepem byli już Ramirez i Tomas oraz Sylwan i Anathema - znajomi z osiedla.
- Myśleliśmy, że już nie przyjdziesz. Zanim pojedziemy na ruiny, musimy się zaopatrzyć w coś do picia.
Ja nie musiałem, bo w kostce pobrzękiwały dwie butelki wiśni, ale podkusiło mnie i kupiłem dwie Warki Strong i Marlboro.
Prosto ze sklepu pojechaliśmy na ruiny. Już po drodze omawialiśmy scenariusz do naszej gry. Droga tuż przed ruinami była mniej podmokła niż wczoraj, ale i tak się na błotku ślizgaliśmy. Wchodząc do pałacyku Ramirez chwilowo zaniemówił. Drżącą ręką wskazał na ciemno-czerwone zaschnięte plamy krwi prowadzące na dół, do podziemi. Przemagając w sobie strach ostrożnie zeszliśmy ze świecami na dół. Im niżej, tym więcej krwi. Tuż przed ołtarzem leżały resztki czegoś futrzanego. Po dokładniejszym przyjrzeniu się ze zgrozą stwierdziliśmy, że był to pies. Został okrutnie zamordowany przez tych, którzy zrobili sobie w tych podziemiach siedzibę. Anathemie zrobiło się niedobrze i wybiegła na zewnątrz. Byliśmy wstrząśnięci. Zanim się stamtąd wynieśliśmy, zdążyłem zabrać leżącą na wierzchu niewielką księgę w twardej czarnej oprawie i schować do kostki.
- Ja już tu więcej nie przyjadę - rzekł zszokowany Tomas.
- Ja również - dodał Sylwan.
W drodze na przystanek cały czas mieliśmy w pamięci to makabryczne przeżycie.
W autobusie.
- To gdzie zagramy? - Sylwan przeglądał podręcznik do Cyberpunka.

c.d.n.