12:38 / 18.09.2008 link komentarz (5) | 12
Uff, wczorajsza praca jednak nie była tak koszmarna jak mi się wcześniej zdawało. Ustawili mnie przy wejściu do stacji Metro Świętokrzyska. Tam można rozdawać też i na siedząco, więc moje nogi tak nie są obolałe...
Do domu wróciłem przed 20-stą i od razu wkroczyłem w piekło remontu za ścianą. Otóż sąsiadce kują tynki przy pomocy maszyn udarowych. O obejrzeniu filmu "Tylko razem z córką" mogłem zapomnieć...
Dziś od rana w Warszawie nie pada, ale jest zimno. Na dodatek w moim bloku jeszcze nie grzeją w kaloryferach, więc marznięcie jest podwójne (w pokoju mam 15 stopni)...
Na koniec tej notki napiszę o pewnym kuriozum, jakie spotkało mnie dziś na bazarze. Otóż u jednej z handlarek kupowałem czerwone Classic po 4 zeta za paczkę. W domu starannie odliczyłem pożądaną sumę składającą się z 80-ciu monet 5 groszy i babie podaję, a ona krzyczy do mnie, że takich pieniędzy to nie chce. Dziwne, nigdy nie miałem problemu z płaceniem drobnymi (wielu nawet prosi o drobne), a tu taki numer. Nie chciała wziąć, ale musiała, bo wcześniej podała mi towar. Wszak zapewne więcej mi już nic nie sprzeda. Nie ona, to ktoś inny. Łaski w kapitalizmie się nie robi - klient nasz pan...
|