tramwaje // odwiedzony 38351 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (19 sztuk)
17:56 / 18.12.2008
link
komentarz (1)
Po długiej przerwie w aktualizacji strony znów nadajemy nowe wieści. Bodźcem do ponownego prowadzenia strony jest czarna seria wypadków tramwajowych w stolicy. O tym poniżej.


Sobota, 29,11.2008, pętla Okęcie

Do zdarzenia doszło w sobotę rano. 48-letni mężczyzna miał prowadzić tramwaj linii 7. Przed wyruszeniem w trasę z niewiadomych przyczyn - prawdopodobnie, aby coś sprawdzić - wszedł na tory między swój tramwaj a tramwaj następny. Wtedy "siódemka" ruszyła do tyłu, przygniatając mężczyznę. Zginął na miejscu.

Prokuratura bada przyczyny zdarzenia.

Poniedziałek, 01.12.2008, ul. Puławska

Pijany mężczyzna, 30-letni Piotr K., najpierw urządził sobie rajd po ulicy Puławskiej, a potem postanowił zawrócić w niedozwolonym miejscu. Nie zauważył nadjeżdżającego tramwaju i wjechał prosto pod niego. Gdy policja próbowała go zatrzymać, był tak pijany, że ledwo trzymał się na nogach.

Mężczyzna miał 2,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Od ośmiu lat pracuje jako policjant w komendzie policji przy ul. Malczewskiego. Był po służbie.

Ruch tramwajów na Puławskiej został wstrzymany na godzinę.

Poniedziałek, 08.12.2008, al. Krakowska

Kierowca jechał ul. 17 stycznia chciał skręcić w lewo w al. Krakowską. Nie zachował jednak dostatecznej ostrożności i wjechał prosto pod tramwaj nadjeżdżający od strony Centrum.

Nikt nie został ranny, ale wypadek spowodował utrudnienia w ruchu w poniedziałkowe popołudnie.

Środa, 10.12.2008, al. Krakowska

W al. Krakowskiej peugeot wpadł na tory tramwajowe. Do zdarzenia doszło w okolicy ul. Korotyńskiego po godz. 17.00. W jego wyniku powstały utrudnienia w ruchu tramwajowym.

Poniedziałek, 15.12.2008, ul. Marszałkowska

Kierowca ciężarówki skręcał w lewo i nie zauważył zbliżającego się składu. Tramwaj uderzył w kabinę. W wyniku zderzenia kierujący tirem trafił do szpitala.

Poniedziałek, 15.12.2008, ul. Puławska/ul. Domaniewska

Kierowca furgonetki zagapił się i wjechał w wagon tramwaju na skrzyżowaniu Domaniewskiej i Puławskiej. Mężczyzna trafił do szpitala.

Wypadek spowodował poważne utrudnienia.

Poniedziałek, 15.12.2008, al. Niepodległości/ul. Nowowiejska



Krótko przed godz. 19 w tramwaj skręcający z al. Niepodległości w ul. Nowowiejską z niewiadomych powodów uderzył tramwaj jadący za nim - podał Artur Laudy z warszawskiej Państwowej Straży Pożarnej.

Kobieta kierująca drugim tramwajem została uwięziona w kabinie; straż musiała rozcinać blachy. Kobieta trafiła do szpitala; trzy inne osoby odniosły obrażenia, m.in. złamanie kończyn.

W akcji brało udział pięć zastępów straży, policja, pogotowie, służby miejskie. Przez kilka godzin zablokowany był ruch tramwajów na tej trasie; ruch drogowy był utrudniony.

Poniedziałek, 15.12.2008, ul. Broniewskiego

Także w poniedziałek po południu, w innej części stolicy na ul. Broniewskiego na Żoliborzu, pod tramwaj wpadł mężczyzna. Do wypadku doszło na skrzyżowaniu z ul. Krasińskiego. Pieszy wszedł na czerwonym świetle pod koła tramwaju. Próby jego reanimacji nie dały rezultatu.

Środa, 17.12.2008, pl. Narutowicza



Krzyk pasażerów, a po chwili chrzęst giętej blachy i deszcz szkła ze zbitych szyb. Wczoraj przed godz. 9 jadący od strony Filtrowej tramwaj linii 35 uderzył w „siódemkę”, która kursowała do pl. Zawiszy. Składy wypadły z szyn. Jeden z motorniczych zakleszczył się w kabinie. 13 rannych odwieziono do szpitali przy ul. Lindleya, Banacha i Barskiej.– Widziałem, że nie uniknę zderzenia. Tuż przed kolizją zacząłem hamować, ale było za późno – opowiadał „ŻW” tuż po zdarzeniu motorniczy linii 7. Według Doroty Tietz z Komendy Stołecznej, tramwaj 35 nie ustąpił pierwszeństwa „siódemce”. Przyczyny wypadku badają policjanci.

Czwartek, 18.12.2008, ul. Okopowa



Również dzisiaj, przed południem na warszawskiej Woli, miał miejsce poważny wypadek z udziałem tramwaju. Skład linii 1 jadący ulicą Okopową od strony Ronda Radosława zderzył się z budowlaną ciężarówką przy ul. Stawki. Prawdopodobnie motorniczy nie zachował ostrożności. Rannych zostało 13 osób, które zostały przewiezione do szpitali. Pierwszy wagon wypadł z szyn, a wypadek spowodował poważne utrudnienia w ruchu.



Jak widac ostatnie kilka dni to wręcz tramwajowe fatum, jak to piszą w "Życiu Warszawy". Jednak większośc wypadków powoduje czynnik ludzki.

(Fotografie i artykuły: "Życie Warszawy", "Gazeta Stołeczna" i my.)


Katastrofa w Szczecinie


7 grudnia 2008 roku minęła 41 rocznica największej katastrofy tramwajowej w Polsce.


7 grudnia 1967 roku - niezbyt doświadczona jeszcze motornicza Krystyna Presseisen przychodzi o godzinie 4.00 do swojej zajezdni by rozpocząć służbę na linii 6. Dyspozytor przydziela jej trójskład złożony z wagonu motorowego 4N 241 oraz dwóch przedwojennych doczep ("pulmanów"). Po niedługim czasie motornicza zgłasza mu, że wagon motorowy jest niesprawny. Dyspozytor poprosił mechanika o sprawdzenie tego, lecz ten stwierdził, że wszystko jest w porządku. Trójskład o godzinie 4.37 wyjechał nieco opóźniony na swoją służbę.

W ówczesnym Szczecinie w godzinach porannych tłum stoczniowców zmierzał do pracy. Rzadko kto posiadał wówczas własny samochód, a komunikacja miejska - mimo funkcjonowania na najwyższych obrotach, nie była w stanie zapewnić odpowiedniej ilości kursów. Tramwaje jeździły wówczas z "winogronami" - pasażerami, którzy przy otwartych drzwiach wagonu, stali na zewnątrz na stopniach trzymając się poręczy i w ten sposób pokonywali drogę do pracy. Tego dnia, podczas drugiego kursu w kierunku Gocławia w alei Niepodległości zerwał się łańcuch między dwoma wagonami, więc motornicza wysiadła z wagonu i udała się to naprawić. Po krótkiej chwili wróciła i poprosiła pasażerów by przesiedli się do nadjeżdżającego z tyłu tramwaju linii 1, ponieważ wagon jest zbyt obciążony, lecz zaowocowało to jedynie wyzwiskami ze strony jadących ludzi. Motornicza nie chciała ruszyć w dalszą drogę, ze względu na grożące niebezpieczeństwo, ale na placu Żołnierza dostała od dyspozytora nakaz kontynuowania jazdy.

O godzinie 6:35 jadąc ulicą Wyszaka motornicza zaczęła zjeżdżać w dół. Spadek na tej ulicy przekraczał 5% i kończył się 45-cio stopniowym zakrętem. Jadąc w dół, trójskład zaczął nabierać prędkości. Motornicza próbowała hamować nastawnikiem, ale jedynym tego efektem były iskry, które z niego poleciały. Wówczas, podobnie do konduktorek w doczepach, zaczęła zakręcać hamulec ręczny. Niestety bezskutecznie...

Na łuku wszystkie wagony zaczęły po kolei wylatywać z szyn. Wagon motorowy mocno uderzył w krawężnik, po czym wybił się w górę przewracając się. Drugi wagon przewrócił się na prawy bok i uderzając w latarnię złamał się w pół. Tylna doczepa na szczęście tylko lekko się przechyliła.

Na pomoc najszybciej przybyli przypadkowi przechodnie oraz uczniowie Wyższej Szkoły Morskiej. Udzielali oni pierwszej pomocy. Ludzie odwozili rannych do szpitali prywatnymi samochodami. Po pewnym czasie od zgłoszeniu wykolejenia przybył dźwig. Podnosząc pierwszy wagon jedna z lin rozerwała się, a wagon spadł z wysokości kilkudziesięciu centymetrów na rannych.

Następnego dnia do Szczecina przyjechała speckomisja z ministerstwa. Po wielomiesięcznym śledztwie ustaliła, że przyczynami wypadku były: zbyt trudny profil trasy, obecność trzeciego wagonu w składzie, przeładowanie oraz awaria hamulców (przepalenie się obwodów w nastawniku). Odszkodowania dla poszkodowanych, oraz rodzin ofiar wypadku (w tym także za zniszczone, lub stracone mienie) były wypłacane przez MPK aż do lat 80.

Katastrofa pochłonęła 15 ofiar: Gaj Fryderyk, Hermanowski Rudolf, Szczęśniak Witold, Badaczewski Alfred, Dzięcioł Ryszard, Afanazjew Wiesław, Augustowski Fabian, Bryłka Jan, Klepacz Marian, Kowieski Eugeniusz, Kryszczak Stanisław, Fabiszewski Zbigniew, Karczewski Andrzej i Janowicz Andrzej. Byli oni pracownikami Stoczni Szczecińskiej, Zarządu Portu oraz Stoczni Remontowej. 42 osoby zostały ciężko ranne, natomiast około 100 kolejnych odniosło lekkie obrażenia. Po dziś dzień jest uznawana za najgorszą katastrofę tramwajową w historii Polski.

Po wypadku zlikwidowano torowisko w ulicy Wyszaka, oraz zmieniono trasę linii 1 i 6. Dodatkowo zarządzono obowiązek montowania układu awaryjnego hamowania (w tym hamulców szynowych), oraz zakazano tworzenia składów z dwoma doczepami.

W 40 rocznicę wypadku 7 grudnia 2007 roku Katolickie Stowarzyszenie "Civitas Christiana" upamiętniło ofiary wypadku w trakcie mszy świętej w szczecińskiej, oraz stawiając w miejscu wypadku pamiątkowy krzyż przy którym zapłonęło 15 świec ku pamięci ofiarom wypadku. W przyszłości planuje się ustawienie pomnika wraz z tabliczkami z nazwiskami ofiar wypadku.

na podstawie: Szmuciński Kajetan "Tramwaje w Szczecinie. Historyja ulicznego omnibusu z lat 1879-2007 we trzynastu księgach prozą. Księga I" (pozycja opublikowana na www.tramwaje.szczecin.pl), archiwum prasowego
opracował: Michał Pilaszkiewicz
współpraca: LLUZNIAK, Janusz Światowy