wiodę sobie życie takie zwykłe, podoba mi sie ono niezwykle.
sylwester nie wypalił (skąd my to znamy?) ale spoko, mężczyźni nie płaczą, pojechaliśmy z K. do kina, potem obejżeliśmy jarka kuźniara w tvn24, dobry program był, nic nie piłem, a wiadomo, jaki sylwester taki cały rok, czy jednak nie?
a w tym kinie, a w tym kinie, byliśmy na ile waży koń trojański, nie byliśmy o dziwo sami, najwidoczniej nie tylko my nie mieliśmy co z sobą zrobić w sylwestra. sam film przyzwoity, patrząc na to że polski, na to że komedia, i na to że romantyczka, to nawet bardzo dobry. to znaczy ja wcale nie uważam żeby to była komedia romantyczna, ale pewnie klasyfikował to ktoś mądrzejszy ode mnie. film łatwy, ale nie trywialny, nie obrażał mojego intelektu, zaśmiałem się ze 3 razy, widać zabrakło pomysłu na zakończenie, ale to w sumie nie przeszkadza. jak macie wolne niecałe 2h to obejżyjcie.
200 wpis już?
później sobie zrobie podsumowanie roku, bo co to za rok bez podsumowania.