ja wcale nie chcę, żebyś się już, dziś, teraz, natychmiast oświadczał. ale świadomość tego, że nie wiesz czy widziałbyś mnie przy sobie w swojej trochę bardziej odległej niż za-pół-roku przyszłości (czy, nie jak), i że mówisz, że nie wiesz czy ja to "ta" kobieta, sprawia, że ja zaczynam zastanawiać się, czy aby nie oddaję wszystkiego, co mam w sobie najlepsze człowiekowi, który nie jest "tym", który powinien to otrzymać... bo może oboje popełniamy jakąś koszmarną pomyłkę?
nigdy wcześniej nad tym nie myślałam. do dziś. może powinnam jeszcze poszukać...?
skąd ma się w ogóle wiedzieć czy ten Ktoś, z którym żyjesz i któremu mówisz "Kocham" to "ten" albo "ta"? to się powinno wiedzieć? czuć? to powinno być natychmiast czy po jakimś czasie? a jeśli po czasie to ile go potrzeba?
i co jest złego w tym, że czuję się smutna jeśli nie wiem na jakim gruncie stoję, ile dla Ciebie znaczę i czy dziś jestem tylko mostem czy może jednak wyspą szczęścia, do której jakiś most już Cię poprowadził? |