10:53 / 20.07.2009 link komentarz (0) | * 2009-07-16 | (11:47) Kraków - Katowice (12:31) | pospieszny *
Męski przedział. Problem(?) z dzisiejszymi zapiskami jest trywialny - oldschool. Czysty zeszyt w kratkę i czarny długopis kupione gdzieś przy wejściu na peron. Problem pojawi się później - ten prawdziwy. Trzeba się odczytać. Jestem pokoleniem klawiatury. Pokoleniem druku. Pokoleniem którego nie uczono kaligrafii, a za ortografię obniżało się stopnie o śmiesznie małe wartości. Jestem pokoleniem dysfunkcji. Dysgrafii, dysortografii, dyskalkulii, dysmyślenia. Ruszyliśmy. Brakowało mi tego. Pociągu. Zapisków.
Męski przedział. Czterech mężczyzn w różnym wieku. My i wy? My i oni? Oni i ja? Jest ciepło - okno i drzwi otwarte na oścież. Krótki sms do mamy. Powietrze błogo wdziera się przez okno, krążąc chwilę po przedziale by ponownie uciec, przez drzwi. Dzięki temu podróż staje się przyjemna. Młodszy mężczyzna pod oknem uprzyjemnia ją sobie jeszcze dźwiękami z playera mp3. Ciąg jedynek i zer zamienia się w symfonię zmysłów. Sygnały elektryczne biegnące do małych, słuchawkowych głośniczków zamieniają się w mechaniczne drgania membrany. Drga powietrze, słyszymy dźwięki. Drga błona bębenkowa - wrota kuźni. Tajemnicze sprzęty pracują ruszone jedynie drgnięciem. Młoteczek, kowadełko, strzemiączko. Mężczyzna wychodzi. Drgania w jego kuźni znów zmieniają się na sygnał elektryczny, gdzieś tam, w mózgu, przetwarzany na odczucia. A gdyby tak zapisać myśli ciągiem jedynek i zer?
Dziwne numerki pisane przez konduktora pisane na bilecie. 38200. 33600. Cokolwiek znaczą muszą być ważne. Ładne dziewczyny przeszły korytarzem. Wszystkie dziewczyny są ładne. Wszystkie w różnym stopniu. Jeden z korytarzowych pasażerów zmierzył je tęsknym wzrokiem. Dość długo patrzył jeszcze na ich oddalający się obraz. To takie... niestosowne? To takie przyjemne. Nie tylko tu, w pociągu. Przyszedł pan z WARS-u. Przypomniało mi się, że mam Snickersa. Chyba.
Był. Wczoraj widziałem film Michaela Haneke'ego. Bohater otrzymywał do domu nagrania, niby nic specjalnego. Nie były to pogróżki, nie było to coś kompromitującego jego, bądź kogokolwiek innego. Ot, kilkugodzinne nagrania fasady jego domu, kręcone gdzieś zza rogu. Nie chodzi mi o film, raczej o ideę. W pociągu jestem jak kamera zapisująca chwile, jak kamera opisująca te dwie godziny podróży. Czasem z własnymi przemyśleniami, z własnym zdaniem, ale zawsze robiąca to rzetelnie - z chirurgiczną precyzją. Jeden powie, że statycznie. Inny, że w ciągłym ruchu. Ale zawsze rzetelnie. Bo jak ktoś powiedział. Względność powinna obowiązywać tylko w fizyce.
Mało dziś o samej podróży, bo przecież każdy wie, jak zabawnie wygląda człowiek śpiący w pociągu - z otwartymi ustami i kolebiącą się na bok głową.
Jest ciepło. Wakacyjnie. Cieszmy się chwilą. |