balsam // odwiedzony 174654 razy // [p_s_d szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (4294967295 sztuk)
05:13 / 02.10.2009
link
komentarz (12)
chwilę później siedzimy w samochodzie Dołeczków w Policzkach. dziwnie się czuję jako pasażer,już się odzwyczaiłam. zwykle to ja jestem kierowcą i czuję brak gazu pod stopą i brak kierownicy w dłoniach mimo tego stanu umysłowego dzielonego między pieprzeniem farmazonów,maksymalną koncentrację na rzeczach najmniej spodziewanych i snuciu czarnych scenariuszy. a jeszcze niedawno coś marudziłam,że zmęczona już jestem byciem kierowcą,że chciałabym zostać wreszcie pasażerem. hokus-pokus i mi się odwidziało.
widzę jak Dołeczki w Policzkach na mnie patrzą,chociaż udaję głupszą niż jestem. wiadomo,że niby roztargniona baba. on tak czuje,że ja wiem,że on wie,ale gramy w te głupie gierki,że niby nie wiem,no niech będzie. wiem,że będzie próbował mnie pocałować. przypuśćmy,że się zgodzę. w konsekwencji pójdziemy na jeden melanż. później umówimy się na jeszcze jedną kawę. albo jointa nad Odrą,no nieważne. będziemy się tak bawić w zakochane dzieciaki jeszcze przez kilka dni,może tygodni w zależności jak długo to wytrzymamy i dopóki któreś z nas nie pęknie. później będzie kilka tygodni może nawet dobrego seksu,po których jedyne,co się urodzi to pierwszy wspólny plan. przypuśćmy,że to będzie listopad,może początek grudnia,więc zaczniemy od krótkofalowego planu,będzie to wspólny Sylwester. może wyjazd z wspólnymi znajomymi w góry. albo jakaś domówka pod miastem. może jakaś domówka w śródmieściu,zależy od fantazji. jemu będzie się to wydawało naszym pierwszym dużym wspólnym wydarzeniem,dobrą wróżbą. jako że Sylwester zawsze jest jakąś cezurą,będzie mi się wydawało,że czas przemyśleć,czy pchać się w to dalej,czy zrzucić szybką lawinę wątpliwości i wiesz,że przykro mi,ale ja mam teraz ważniejsze rzeczy na głowie i nie mam czasu na związki albo po prostu się do nich nie nadaję,cześć. lawinie nie oprze się żadne drzewo.
jest jeszcze druga wersja scenariusza. przypuśćmy,że ten Sylwester jednak będzie fajny. może w tych górach będziemy pić herbatę,a ja powiem,że mi zimno i pozwolę się mu schować pod jego bluzę. i nawet na chwilę uwierzę,że wszystko jest dobrze,że może nawet jestem spokojna i że tak by mogło być. przypuśćmy,że dam się uśpić wrzecionem czy innym zatrutym jabłkiem i na moment stracę czujność. a po powrocie usłyszę,że wiesz,że sorry,ale się nie wczuwasz maleńka (bo fakt,dużo wyższy jest ode mnie),cześć. i najsmutniejsze jest to,że będzie miał rację. nawet trochę mi ulży,że on to powiedział,a ja mogłam tylko wzruszyć ramionami. i odetchnę z ulgą.
mijają kolejne sekundy,wymieniamy kolejne durnowate uwagi na temat byle jaki,żeby tylko coś mówić i...robię szybki unik w lewo,buzi w policzek i spać,wyskakuję z samochodu,cześć. to się chyba powinno już leczyć.

Kaskade - Distance.