21:34 / 13.10.2009 link komentarz (11) | zaplątana w 10-metrowe rolki tapet i 1,5-metrowe kable od żyrandola jestem. owinięta w dywany i czerwoną tapicerkę kanapy. nieposkładana jak to łóżko,którego jeszcze nie kupiłam. pomięta jak te sny,które wygniotły się od dwóch godzin przewracania się z boku na bok. nie,to nie jest kac,nie narozrabiałam aż tak bardzo. chociaż trochę żałuję,miałabym jakieś usprawiedliwienie dla tego stanu rzeczy.
przez 10,może nawet 15 minut słucham jak serce bije mi głośniej od tykającego na stoliku zegara wskazującego 9. amerykańscy naukowcy udowodnili,że to niezdrowo zrywać się z łóżka zaraz po przebudzeniu. obudził mnie dźwięk wiadomości,że wygrałam 30 000 zł. znowu? - pomyślałam - no to rewelacja! wygrywam średnio 2 razy w tygodniu od 20 do 100 000 zł. i nic z tego nie wynika. tak naprawdę nie wygrałam jeszcze niczego w życiu nawet w zdrapkę,w której niby każdy kupon jest zwycięski. i tak pod koniec miesiąca będę miała 59 groszy w portfelu.
wysokie szpilki kłują dziurawy bruk ulicy 1600 razy i 1000 razy roznoszą się echem po pustym o tej porze supermarkecie. w sklepowych głośnikach leci jakaś muzyka relaksacyjna,typowy numer na 4 akordy,który zawsze brzmi tak samo i który ma zachęcać do spędzania długich godzin na snuciu się między półkami,bo zawsze masz wrażanie,że skądś znasz ten numer i to jeden z twoich ulubionych. na szczęście w słuchawkach nawijają mi Pax & Pry o tym miejscu zupełnie innym niż regał z nabiałem. wiesz,że istnieje taka norma budowlana,że 80% światła w takich sklepach musi być pochodzenia sztucznego? ma to dezorientować klientów,żeby nie zdawali sobie sprawy z tego,ile czasu spędzają na szopingu i jaka faktycznie jest pora na zewnątrz. kiedy jesteś tego świadomy,jakoś bardziej kontrolujesz czas.
po jakichś 30 minutach stoję przy kasie nr 14,która obsługuje także ojro i przy której zwykle nie ma z tego tytułu kolejki,a ja naprawdę się spieszę,jako że żyję w tym idealnym rytmie regularnych posiłków co 3 godziny i powinnam za 20 minut gotować obiad. 76,84,mówi pan Tomasz,który całą wieczność kasował te moje nieszczęsne 12 artykułów,przez które nie załapałam się do kasy ekspresowej. pierdolona arytmetyka dnia codziennego. matematyka przyzwyczajeń. 17 herbat,3 kawy,29 papierosów. w kalendarzu październik,za oknem koniec grudnia,w sercu przełom stycznia i lutego.
rozpadnięta na milion kawałków jestem. na okruszki z tostera. na atomy,na kwarki. zamiatam się z podłogi i wysypuję do zlewu,zawsze byłam niepoprawnie pedantyczna.
i czekam na to coś,co zmieni wszystko,nie zmieniając nic. całymi godzinami czekam.
CunninLynguists - Running Wild (feat. E-40 & Evidence) |