16:05 / 16.10.2009 link komentarz (8) | o 7 rano huk spadającej na chodnik miotły odbija się długo echem w mojej głowie. 'kochanie,zrobisz mi herbatę?',pytam. 'jasne,już idę',odpowiadam. ta ochota na ciepłą herbatę jest silniejsza nawet od tego straszliwego bólu głowy,który podpowiada,że lepiej poleżeć,bo mogę stracić równowagę,kiedy się podniosę. ból ma rację,błędnik jeszcze nie doszedł do siebie po wczoraj i do kuchni prowadzi dwa razy dłuższą drogą,znosząc przy tym na lewo. błogosławieństwem są ściany,które pozwalają nie upaść. jeszcze dwie minuty temu zadawaliśmy sobie odwieczne pytanie 'gdzie jestem?' - ból głowy,błędnik i ja.
za oknem ktoś podnosi miotłę z chodnika i wprawia ją w ruch. kiedy tak siedzę na brzegu łóżka i popijam gorącą herbatę małymi łykami,mam wrażenie,że miotła nie zamiata chodnika,a moje synapsy,neurony i zakończenia nerwowe. cytując klasyka,mówię do siebie: 'balsam,co ty żeś odjebał? pomyśl!'. myślenie nie wychodzi mi jednak najlepiej,wracamy pod ciepłą kołdrę - ból głowy,błędnik i ja.
Pretty Lights - Speaking Of Happiness. |