sinuhe // odwiedzony 121479 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (175 sztuk)
21:54 / 04.11.2009
link
komentarz (60)
*




jutro małą uroczystość mam. Coś tam obchodzę. Wyszło, że na przyjęciu
będzie nas dwóch. Ja, co piszę. I ja, co za Piszącego, po grzbiecie
rózgi zbieram.



dwóch nas, a melanż taki pójdzie, że będziemy uszami parę upuszczać.
Bo od tych nowych barw, melanż zupełnie bezalkoholowy może być,
meskalina sama nam się w głowie wytwarza




można sprawdzić poniżej. Będziemy rozmawiać o starych miłościach
z kolonii, będziemy o nich śpiewać i łotrostwa ciekłe szeptać
do ucha. Zatracimy się w tym zupełnie, zalamparcimy tak,
że jutro nas nie ma



ale dzisiaj owszem. A że zawsze woleliśmy bardziej dawać
niż brać, dajemy wierszy o lubej naszej koleżance, Białorusince,
z pracy. Ach, to kobieta dla nas szczodra uśmiechem jest,
dlatego jej portret kreślimy surowo jak Rublow



miejmy nadzieję, że się Łaszce spodoba. Łasza to taka kuna
syberyjska o lśniącym futerku. Polka pewnie by się obraziła
ale dziewczyny ze wschodu, wiecie one pachną jabłkami. Dlatego
miejsce Łaszki o serduszku złotym i ogromnym jak kopuła
mińskiej cerkwy, w sadzie moim jest



i niech się jutro cieszy, niech drobną łapką zakrywa usta
urodziwe, że się Sława postarał, że go biesy na kijach w głąb
bagna nie ciągną



a jeśli moje znajome tutaj dziewczyny przeczytają i się spodoba,
wiedzcie również dla was to malowanie, musicie się podzielić
bom jeszcze chromy, ale się otrząsłem, bo co odyniec, to odyniec




Sławomir Różyc. Szkic o dziewczynie której mówię Łasza. Portret




najpierw słychać kroki. I pobrzękiwanie
drzwi niech skrzypią chrzęst klamki w futrynie
światło niech błyśnie starcze. Herbaciane
do szklanki niech luną strzeliste pędzelki



a ten ciepły najdłuższy z tylcem obgryzionym
co się włosiem nurza w czerwień ostrokrzewu
i już płatek zaznaczam bieli uzębienia
zakreślam słodycz pełnią dolnej wargi



a teraz palcem o barwie renety jej dołki
policzki naciągnąć napiąć piegiem
tropić skórę aż samo z siebie otworzy
jezioro. Oko. Krzyk anioła



a na dnie malachit



bo kiedy sięgam i gładzę za uchem
grudeczkę farby z zapachem korzennym
zawsze mnie zwodzi ucieka z włosami
w tym tańcu nadgarstków , o szyje łabędzie



a moje palce smutne są za duże
jej włosy ciążą już pszenicznym kłosem
szybko płytką dłonią ogarniam w ramionach
zanim nie pogna, radosna

po wrzosach



*