jedna z moich internacjonalnych znajomych napisala mi wlasnie, ze "lying is the most fun a girl can have without taking her clothes off."
no i hm, chyba jej uwierze tym razem? czasem tak rubasznie usmiecham sie pod nosem jak o niej mysle.
mam ochote gdzies wyjechac. zabookowac samolot i hotel i zrobic jakis szalony kilkudniowy trip w miejsce, ktorego nazwy nie bede nawet potrafil poprawnie wypowiedziec.
no taka juz mam nature.
a jak nie to przynajmniej gdzies po europie sie poszlajac, tak zupelnie sam i zupelnie bez planow. moze zawrzec jakies nowe znajomosci. nie wiem czemu, ale zawsze jak jestem zagranica to poznaje jakies ciekawe osoby plci przeciwnej. o wiele ciekawsze niz w polsce. nie wiem z czego to sie bierze, bo przeciez u nas tak samo sa wspaniale dziewczeta, a nawet bardziej niz w takiej francji czy belgii na przyklad. no ale hm, jakies takie mam szczescie do tych swoich podrozy, ze zawsze trafie zupelnie niechcacy na takie osoby, na ktore w polsce trafic nie moge.