No to co? No to wpis.
Wczoraj byłam bardzo, bardzo zła. Tak zła, że chciałam pięściami w poduszkę bić. Nie wyspałam się. Nawet przeszło mi przez myśl żeby tu wejść i napisać, wylać złość, ale była noc i niby miałam spać. No i tak - byłam zła. Dziś jestem zmęczona, fizycznie i psychicznie. Wcale nie będę o tym gadać! Bo zupa była za słona! hehe I już. :) Uśmiecham się, bo chcę to pokonać. A miałam być taka zła dziś i smutna, byłam wczoraj pewna że tak będzie dziś. Rano jeszcze nawet chciało mi się płakać. Porozsmieszali mnie w szkole, sama się porozśmieszałam. Właśnie, że nie będą wpadać w głęboki dół. Będę chodzić w jej pobliżu i opalać się obok na zielonej trawie :P Jemu się to nie należy. Jemu należy się zlanie głowy. "Jemu" się pewnie cieszy, że nie musi o tym gadać. Ale "Jemu" wie, że takie "cosie" wracają, tylko bardzo odsuwa tę myśl. Jemu jest tak łatwiej.
Zdrowie mnie nie lubi, myślałam, że jestem 3 raz chora, ale tutaj we własnej notce przeczytałam, że 3 raz już był. No to jest 4. Rispekt dla chorób, poznajcie Anginę Ropną. Nie pamiętam żebym ją w życiu często widywała, ale co tam, teraz jest.
Współlokator "w liczbie jeden" mnie wkurza. Grrr, no jak można być taki dziwacznie denerwującym. Pffff. Chce zamieszkać ze skarbem w kawalerce. Będę się mogła kochać w przedpokoju... Nigdy nie kochałam się w przedpokoju. Za drogo, za wcześnie. Kawalerki chyba nie będzie.
Motywacja pozwoliła mi przez 2,5h opracowywać materiały i napisać pseudo-konspekt na magisterkę. Ależ jestem słaba ostatnio.
Wczoraj zresztą postanowiłam, że będę tu głównie narzekać, żeby "poza-tu" tak nie narzekać. O! :P
Muszę sobie muzykę puścić, nie ma co.
|