21:19 / 25.01.2010 link komentarz (2) | co tu duzo mówić, wiedz że wbrew pozorom miałem udany weekend... niby miało być odpoczynkowo, nudnawo i powoli... ale np. zafundowałem sobie 3-dniową sesje treningową na siłowni, dzisiaj zmeczony i obolały srogo ale i ucieszony wiesz... bo ta cała pierdolona siłownia to ostatnimi czasy jedyny taki pure fun dla mnie... jako ostatni chyba na świece obejrzałem avatara... no i niestety a może i na szczeście musze podpisać się pod ogółem, że naprawdę oj od dawna nie było tak dobrego widowiska! choć soundtrack wielce podobny do tego z wroga u bram... ale ze i ten film uwielbiam wiec producentom za złe mieć nie mogę;) byłem z rybą na tym razem ostatnim już warszawskim piwie i hehe kebabie w saharze... strasznie mi zle ze chłopak stad wyjeżdża bo coraz bardziej kurczy się stara dobra ekipa i strach w przyszłość patrzeć... no i tam pare innych jeszcze fajnych rzeczy sie działo...
i wszysko spoko git tylko ze powoli ten mój cały nowy pozytywizm zaczyna mi wychodzić bokiem i choć wielce tego nie chce to na siłe coś mi wkęca że no chłopie przecież Ty się tak bardzo oszukujesz... oj ale w tym temacie to ja sie jeszcze troszku postaram! bo zależy mi... eee nie posklejala mi się ta notka...
...żyję jak grzeszny anioł w tłumie ludzi, lecz sam!!... |