usiąść na ciepłym pisku, takim nagrzanym przez słońce, zatopić w nim stopy, zagrzebać, zakopać pod ziarenkami, z których żadne nie ma do powiedzenia nawet najmniejszego kłamstwa, za to każde znajdzie dla mnie kilka chwil, wyłuska ze swojego leniwego bytu, tylko dla mnie, żebym mogła przesypywać je między palcami, tak jak to lubię robić zawsze kiedy uda mi się pojechać nad jakieś morze i usiąść na piasku.
zagrzebać stopy, a między palcami dłoni przesypywać piasek, niech fale szumią sobie tak jak szumiały zanim przyszłam, a słońce niech sobie robi co chce, byle tylko ogrzewało moją skórę, niech świeci w oczy, niech razi, ale żeby było.
i już nie myśleć o tym wszystkim co się nie da naprawić, nie myśleć już, że się nie da, nie myśleć o stratach, o telefonach, które nie dzwonią, o zaufaniu, którego nie ma na czym budować, o marzeniach, których nie mogę sobie spełnić, bo zawsze jest w nich Ktoś Jeszcze, kto nie zawsze chce, a raczej zazwyczaj nie chce. nie pamiętać o tym, że chciałabym, żeby absolutnie każdy był ze mnie zadowolony, chociaż przecież wiem, że tak się nie da, ale co z tego? zapomnieć, że kiedy ryczę z bólu bo nie mam już czym wymiotować, aż każą mi natychmiast opuścić budowę i jechać do domu, bo mną ciągle trzęcie, to ja po drodze myślę tylko o tym, że zapomniałam zabrać z biurka pendrive z szablonami do raportów i rozliczeń. nie dziwić się mamie ani nie wkurzać, że ją to wkurza, że powtarza, że praca to nie moje życie, bo skąd niby ma wiedzieć, że chwilowo poza tą pracą nie mam nic innego? a nawet gdybym miała, to i tak zawsze przecież się angażuję, tylko może nie aż tak desperacko jak teraz, ale teraz mam swoje powody...
siedzieć na tym piasku ze stopami zakopanymi pod nagrzanymi słońcem drobinami i patrzeć na fale aż do znudzenia, wiedząc, że kiedy wrócę tam skąd przyszłam ktoś będzie na mnie czekał i pewnie nawet już trochę tęsknił, chociaż wyszłam tylko na godzinę, a może trzy...
tak mi się teraz marzy. i powiedz mi: kto to spełni? |