23:17 / 09.02.2010 link komentarz (2) | Leżałam tam patrząc w dal, kiedy on kontynuował badanie. Trudno przyjmuję się te wiadomości. Za dużo wiem, zbyt mocno wyedukowałam się w kierunku swojej choroby. Zadzwonił jego telefon chwycił mnie za ramie i przeprosił. Zachowuję się jak ktoś bardzo mi bliski albo wie, że porusza się po cienkim lodzie, który zaraz pęknie. Kolejny strzał w łeb, wiedziałam, co powie, kiedy skończy rozmawiać z żoną.
-Może panią położymy?
-Przecież właśnie leżałam - powiedziałam z uśmiechem podnosząc się z kozetki.
Siedziałam teraz na niej ubierając skarpetki i patrząc na niego z ukosa dając do zrozumienia, że dokładnie rozumiem, że proponuje mi powrotna oddział.
-Załatwi sobie pani skierowanie? Podejdzie pani do mnie w piątek jestem do 12 na oddziale.
Z dalszej rozmowy wynikało, że powinni podpompować mnie stredami oraz wykazać w badaniach, że mi się pogarsza. Nieoficjalna wiadomo, że ten ruch ma przyśpieszyć wydanie mi leków.
Polska służba zdrowia i jej paranoja. Niby każdy z nas ma ubezpieczenie zdrowotne, czy z tytułu bezrobocia, bycia studentem czy pracy i opłacania składek ZUS., Jeśli myślisz, że to równoznaczne jest z tym, że będą cię leczyć to obudź się z tego uroczego snu. NFZ nic nie musi, musi zweryfikować czy nadajesz się na program a to, co się dzieje na programach to zupełnie inna bajka. O lobby lekarskim, o tym, że tylko jedna osoba w województwie trzyma leki w garści i że nie ma jasnych wytycznych, kto powinien je otrzymać.
Przypomniałam sobie jak powiedział mi diagnozę. Nie był moim lekarzem, był na dyżurze. Kiedy jedziesz na rezonans tego samego dnia wieczorem masz jego opis. Jeśli zgłosisz się do dyżurującego zawsze poświęci ci chwile, to jest stres dnia następnego, którego człowiek ci zaoszczędzi. Rzucił okiem na wyniki moje i Gizeli. Leżała obok mnie na łóżku i mimo że ma cięższą postać choroby psychicznie radziła sobie znacznie lepiej ode mnie. Z Gizelą nie było problemu, udało się brak nowych ognisk. Chwycił mój opis popatrzył na mnie nie tyle zmartwiony, co zaskoczony.
-Nie ukrywam, że nie spodziewałam się takiego progresu. Miałaś 3 ogniska?
-4, 3 aktywne jedno uśpione.
-W takim razie obudziło się, mamy też kolejne 4, jeden w miejscu odpowiedzialny za mowę..– Kontynuował wymieniając miejsca w mózgu, które zostały uszkodzone.
Odpłynęłam myślami.
-4 nowe ogniska, w przeciągu pół roku pogorszyło mi się, o 125%, jeśli tak dalej pójdzie strącę wzrok za ile rok, dwa, trzy. Jebana loteria. – Myślałam.
-Nie masz się, czym martwić włączymy ci leczenie, jeśli jeszcze go nie masz.
Tak wiedziałam jak wygląda leczenie czeka się miesiącami na leki a kiedy przychodzi twoja kolej jest już za późno. Zniszczenia w mózgu to zniszczenia jakkolwiek by nie wmawiali, że da się to odbudować. Tybsari cofa postęp, ale on kosztuje ponad 5000 miesięcznie i nie jest refundowany przez NFuckZ. Zaproponują mi interferony na dwa lata, mam dwa lata, aby wydostać się z tego jebanego kraju, który chciałby, żebym żyła.
Wracałyśmy korytarzem, ktoś pytał jak się czuję. Gizela odpowiedziała, że powinnam pobyć sama i wyszła z pokoju zabierając Gosie. A ja nie czułam nic. Po raz pierwszy w życiu nie miałam nawet siły być zła. Lekarze przygotowywali mnie na to od 2 lat nie dając złudzeń. Nie myślałam, że odbędzie się to w tak romantycznym nastroju przy przygaszonych światłach o 23.30 w jego gabinecie. Każdy chory ci powie, że nie powinno się osobie na moim miejscu przeszkadzać, ale było mi wszystko jedno. Poprosiłam mamę, aby nie przychodziła przez parę dni, potrzebowałam... Nie umiałam powiedzieć jej, że jej jedyne dziecko nie ma szans. Sytuacja nie była aż tak fatalna, ale dokładnie tak się czułam. A w Wojskowym Szpitalu odwiedziny zaczynają się dopiero o 14 dnia następnego.
|