na początku tygodnia ostro napierdalała mnie noga, z czego niezawodnie wysnułem wniosek, że niedługo nastąpią roztopy. i proszę bardzo, śnieg zamienia się w wodę aż miło. już jest sporo przyjemnego błotka, a patrząc na to ile śniegu zostało, będzie go po kolana. no, ale byle do wiosny, bo wiadomo, ciepło, browar plenerze, piłka na świeżym powietrzu, i ogólnie wszystko fajniej.
choć pierwszy browar na wyspie słodowej w tym roku już zaliczony. o tak, spontanicznie. mróz jeszcze występował, ale on nam nie straszny.
w walce z dziekanatem wygrywam kolejne bitwy. mimo rzekomego niedopelnienia formalności mam już przepisane oceny. prawie złożyłem kolejne podanie o uznanie dorobku (musze tylko świstek zanieść), nie mam jeszcze planu na drugim kierunku, więc póki co nie mogę walczyć, o przeniesienie do bardziej pasujących mi grup (bo nie liczę, że wszędzie gdzie mnie wpiszą, będzie mi pasowało). więc ogólnie moje dywizje pancerne prą na wroga, i mam nadzieje, że plan zajęć nie stanie się moim stalingradem.
skończyłem \"michnikowszczyzne\" i generalnie jestem pod wrażeniem. bo niby się wiedziało, że w tym kraju w latach 90. niezłe wałki szły, ale, że były tak chamskie i z taka łatwością wszystko załatwiano, to aż się wierzyć nie chce. wogole książkę każdemu kto jeszcze nie czytał polecam, bo daje do myślenia. z ziemkiewiczem generalnie się zgadzam (nie tylko jeżeli chodzi o książke, ale ogólnie z tym co pisze, choć zdarzają się pewne rozbierzności, jak jego felieton o kupcach spod PKiN-u) i chyba poszukam pozostałych jego książek.
jedyne co mnie martwi, że nie mam czego czytać jutro w pociągu. aha. nie napisałem. siedze sobie w domu. i nie wziąłem "lodu", bo myślałem, że nie uda mi się skończyć tak szybko Ziemkiewicza. a jednak się udało. więc jest dawna forma.
ps. prawie zapomniałem o rocznicy z 17.02. KOSOVO JE SRBIJA!!!