zapiski_z_ostatniego_wagonu // odwiedzony 12891 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (38 sztuk)
21:19 / 01.03.2010
link
komentarz (0)
* 2010-02-19 | (18:25) Warszawa Centralna - Sosnowiec Główny (21:26) | InterRegio *

Jadę pociągiem z Hindusem. Ma ogromną walizkę, znaczy normalną, taką, jaką zwykle zabiera się w większą podróż, ale zdecydowanie za dużą na łikendowy wyjazd. Przed chwilą w niej grzebał. Wyglądała na porządnie - całkowicie - wypchaną. To wtedy zdecydowałem się pisać. Często do pisania skłania mnie jakiś impuls. Dziś była to skrywana we wnętrzu ogromnej walizki, znaczy normalnej, takiej jaką(...) była skrywana w niej szisza, fajka wodna. Spodziewałem się ujrzeć tony ubrań, kilka par butów, może jakieś elektroniczne gadżety, a tam pusto. Tylko szisza, filiżanka, dziwny, drewniany totemik, popielniczka, trochę bibelotów i kilka innych rzeczy. Hindus słucha muzyki. Jest 18:55. Podrywa dziewczynę siedzącą obok mnie. "Przepraszam? Do you speak English?". Ona opowiada mu o książce, którą czyta. To jakaś pozycja Beaty Pawlikowskiej. Dziewczyna wcześniej rozmawiała przez telefon. Narzekała na pociąg. Chciało mi się śmiać. Rozmawiają po angielsku. Nie wiem czy on zna polski. Myślę, że to taka hinduska natura, nawiązać kontakt z otoczeniem. Tam jest ich dużo. Jest z kim rozmawiać. Skończyło się. Powiedziała mu o chłopaku. On chwilę wcześniej podarował jej muszelkę z Egiptu. Każde znów zajęło się sobą: Hindus komórką i iPodem, ona powróciła do lektury. Jeśli dobrze zrozumiałem dziewczyna nie mieszka w Polsce, tylko tu studiuje.

W przedziale jest 12 osób, ze mną. Trzy z nich czytają gazety, przepraszam, cztery. Dwie osoby czytają książki, jedna patrzy się za okno, jedna gra na konsoli (PSP?), dwie piszą, jedna słucha muzyki. Sześć osób ma gdzie siedzieć. Druga połowa męczy się na walizkach lub bezpośrednio na podłodze. Czworo spośród nas nosi okulary. Dwoje ma czerwone sweterki/bluzki. Dwie kobiety i chłopak jadą w kurtkach. Hindus wyszedł z przedziału (jadę w tym rowerowym). Na zewnątrz wpuścił sobie bluzkę (czerwoną) w spodnie. Już wrócił. Statystycznie jedno spośród nas wszystskich ciągle stoi. Zmieniamy się. Jest pięć kobiet i siedmiu mężczyzn. Wszyscy ubrani w spodnie. Jest 19:17. Słychać tylko dźwięki pociągu.
***

Godzina 20:14. Hindus jakiś czas temu poszedł do toalety. Zabrał ze sobą laptopa - osobno sprzęt, osobno torbę. Podróż strasznie mi się dłuży. Marzę już o ciepłej kąpieli i łóżku. Jesteśmy w Zawierciu. Właśnie stoimy. Wydaje mi się, że jakiś czas spałem na stojąco. Drzemałem, to chyba lepsze określenie. Byłem na granicy snu i jawy. Za szybą przedziału widzę dzieci. Obserwuję je już jakiś czas. Wygłupiają się, są szczęśliwe. Właśnie dostają reprymendę od mamy. Wciąż się cieszą. Drzwi naszego przedziału są zamknięte. Nie słyszymy ich. Stanęliśmy chwilę za stacją. Teraz wracamy, jedziemy do tyłu. Myślę, że kogoś przepuszczamy. Możliwe też, że wjechaliśmy na zły tor. Wciąż się cofamy. Prędkość nie jest duża. Hamujemy. Ponownie stoimy. Każdy tworzy w myślach swoją teorię. Ruszamy już we właściwym kierunku. Kobieta czytająca książkę jedzie do Zawiercia. Zapytała mnie gdzie jesteśmy. Odpowiedziałem, że w Zawierciu. Znów stoimy. Ona wystrzeliła jak z procy. "Już Zawiercie? Ja jadę do Zawiercia!". Na szczęście inni ludzie ją uspokoili. To dopiero Włoszczowa. Najmocniej przepraszam za pomyłkę. Byłem pewien, że już raz stawaliśmy (oczywiście Warszawa Zachodnia się nie liczy). Jedziemy dalej. W czasie naszych postojów minęły nas dwa pociągi. Trochę się zawiodłem. Skoro dopiero Włoszczowa, to jeszcze spory kawałek drogi, jednak cała sytuacja nieco mnie otrzeźwiła. Zyskałem nowe siły, chęć pisania. Mimo wszystko moja publiczna pomyłka była warta zobaczenia jej reakcji. Mówicie mi Siewca Zamętu. Jeszcze raz panią przepraszam.

Pociąg nazywa się SPODEK, oznaczony jest numerem IR 14120. Kursuje on na trasie: Warszawa Wschodnia - Warszawa Centralna - Warszawa Zachodnia - Włoszczowa Północ - Zawiercie - Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec Główny (tu wysiadam) - Katowice.
***

21:10. Wyjechaliśmy z Zawiercia. Znów pojawił się jajogłowy z piwem. Znów miał swój śmieszny czepek.