Posprzątaliśmy nasze mieszkanie (przy nieocenionej pomocy Luizy i Kamili, pozdro dla nich). Posprzątaliśmy, bo nas zmusiły do tego okoliczność. Regularnie zalewaliśmy sąsiadke i spółdzielnia stwierdziła, że to na bank musi być jakiś problem z rurami. Rozgrzebali cała łazienke, coś tam naprawili i zostawili po sobie pełno syfu. Za czysto w tym domu to nigdy nie było, ale to była przesada. Ni o stwierdziliśmy, że nie ma co się rozdrabniać, jak musimy to ogarnąć to ogarnijmy wszystko. Efekt jest oszałamiający, naprawde. Mieszkanie wogole zrobiły się jakieś większe i przyjemniejsze. Przy okazji pozbyliśmy się około 100 butelek i bliżej nieokreślonej liczby puszek. Naprawde duma mnie rozpierdala.
a potem poszedłem sobie na browara do koleżanki. trochę bardzo się z ziomkiem spoźniliśmy i część ludzi zebrała się do klubu jakiegoś i minęliśmy się w drzwiach. No i tu okazało się, że moja sława mnie wyprzedza, bo wchodząc słyszę rozmowe dwóch zupełnie nieznanych mi dziewczyn "o patrz, ten bezczelny przyszedł, nie miał też kiedy przyjść". Naprawde się zdziwiłem.