01:23 / 09.09.2010 link komentarz (1) | * 2010-06-28 | (10:30) Warszawa Centralna - Kraków Główny (13:33) | InterRegio *
Miejsca w pociągu dzielimy na lepsze i gorsze. Cena jest taka sama. Liczy się tylko nasze widzi mi się, nasz spryt, szybkość, punktualność. Liczy się umiejętność przewidywania i planowania, bycie przed czasem, nie na czas. Wtedy można wybierać, wybrzydzać, narzekać.
Zawsze śmieszą mnie, jak ich nazywam, przypadkowi podróżni. Zazwyczaj nie interesuje ich jakim pociągiem będą jechać. Liczy się dla nich czas. Zdziwieni wchodzą do pociągu jako ostatni, narzekając wszem i wobec, co to za pociąg. „Mamo, ty wiesz jakie nam bilety kupiłaś? Takimi pociągami to my w Indiach jeździliśmy.” – żaliła się dziewczyna siedząca naprzeciw mnie. Moja wiedza o tym kraju ogranicza się co prawda do Slumdoga, Przeznaczonych do burdelu i kilku zdjęć, ale pociągi tam są naprawdę dużo bardziej obładowane. Może w zmetropolizowanej części kraju kursują i odpowiedniki naszych ierek (interRegio), ale są tam też na pewno Intercity. Pomijam fakt, że gospodarka indyjska, pomimo panującej biedy, jest jedną z bardziej interesujących na świecie. Po prostu lepszą. Tak więc moja Lady ze skwaszoną miną nie ma chyba dobrego humoru. Na pytanie „Czy mógłby się pan ze mną zamienić miejscami?”, pewien siebie, swoich praw, ze spokojem odpowiedziałem „Nie”, podając (w moim mniemaniu) racjonalny powód podpórki pod łokieć. „Rozumiem, że chciałaby pani siedzieć koło swojego… - tu musiałem zawiesić głos, szybka analiza sytuacji, brak obrączek, opiekuńcze gesty – koło swojego KOLEGI, ale nie”. Przepraszam. Nie jestem św. Mikołajem.
Jego denerwuje jej narzekanie. Powiedział to czule, subtelnie, troskliwie. Obroniwszy swoje miejsce nie mam poczucia winy i jestem pewien, że jej delikatna pupcia nie ucierpi zbytnio w czasie tej… O, Boże!... aż(sic!) TRZYgodzinnej podróży. W drugą stronę będą pewnie wracali Intercity, bo księżniczka sobie tak życzy. Myślę, że poznali się niedawno. „Pewnie myślisz o mnie, że taki przejazd zorganizowałam…” Wydaje mi się, że użyła też słowa publiczny, w sensie gorszy. „Nie. Denerwujesz mnie, że tak narzekasz.” Tak to było. Właśnie tak.
Temperatura powietrza wynosi na pewno ponad 25°C. Lubię taką temperaturę, otwarte okno, zapach lata. W pociągu jest nas komplet. Miejsca siedzące chyba wszystkie zajęte. Kilka osób stoi, nie dużo. Powietrze jest suche, świeże, nieduszne. On przypomina Mateusza Kusznierewicza sprzed 15 lat. Jego nieco bollywoodzkie gesty – filmowe łapanie za dłoń, patrzenie w oczy – są szczere. Ona… „ach, gdzie moja lektyka?” – wydaje się mówić. Jest też chłopak w dużych słuchawkach. Czyta książkę: Polityka narkotykowa. Fioletowa okładka. Jesteśmy już w polach. Jest 11:05. Cieszę się, że znów piszę.
***
12:26 Włoszczowa.
Jadą po kota. Mimo wysokiej temperatury chłopak ubrał sweter. Trochę mnie to rozbawiło. Chłopak w słuchawkach czyta już drugą książkę. Nie widziałem tytułu. Żółta okładka, wydawnictwo Salamandra. Jego też zdziwił sweter. Jest 12:45. Co jakiś czas dziewczyna drzemie z otwartymi ustami. Co jakiś czas się budzi.
13:03 Tunel. Od około pół godziny myślę, że będzie padać.
13:12 Miechów. Wciąż nie pada. Maki teraz tak ładnie kwitną. Również na torach.
„Ej, chcesz się przejść?” – zapytała nagle dziewczyna. Romantyczny spacer po pociągu klasy C. Przestraszyła mnie swym gwałtownym pomysłem. Prawie podskoczyłem. „Nie, zaraz będziemy chyba”.
13:xx Kraków.
|