16:27 / 01.01.2011 link | miałem iść spać ale jakoś nie bardzo więc, usiądź wygodnie i bądź gościem mojego wspomnienia. w tym wspomnieniu było wszystko, a może i jeszcze więcej. na pewno spodziewałem się innego sylwestra, ale na szczęście wyszło jak najbardziej na plus, bo fakt że zgubiłem rękawiczkę, (a drugą w ramach rezygnacji/frustracji wyrzuciłem do kosza) niczego nie zmienia.
więc, ta \"wigilia wydarzeń\" jakby to napisał Pilch zaczęła się tak.
plan był taki że siedzimy u Krzyśka na Stegnach, plan był taki że mamy się nastukać pograć coś w ala teken wypić szampana i nara. bez rewelacji, marnie po chuju i jak teraz na to patrze to ciesze się że nie potraktowałem tego dnia zwyczajnie. a taki był plan. nie miałem świąt i jestem agrudniowy więc co miał zmienić sylwester? może gdyby był 13 w piątek było nie co inaczej?
w czwartek po południu, tuż przed wieczorem zadzwonił Kloss. Paweł jest takim gościem na którego możesz postawić Allin\'a i wiesz że to pewniak. nigdy mnie nie zawiódł a odkąd się znamy jest moim dobrym kumplem. i musisz wiedzieć że zacząłem bardzo doceniać przyjaźń i doszedłem do tego podczas pobytu w Bawarii. sam w obcym państwie, z obcymi ludźmi rozumiesz? to dość trudne, prawdziwa szkoła życia. zmieniła mnie. i dlatego mnie tak ciągnie by znów się spakować (mimo że tego nienawidzę ), kupić bilet i dale się uczyć.
w czwartek po południu a tuż przed wieczorem nie robiłem nic. miałem ochotę gdzieś wyjść ale widok za oknem mnie zniechęcał. szybka wymiana zdań:
cześć co robisz?
gram w CSa.
wpadasz na piwo? jestem na kazury?
i to jest dobry pomysł.
no to wpadaj.
jaram się, będę za godzinę.
chwile po tym, wbiłem się na fejsa i napisałem do Madzi że widzimy się na Ursynowie. wiesz bo miałem się z nią spotkać no i ogólnie znała Pawła tylko z opowiadań. spotkanie wypaliło jak najbardziej i zakończyło się na 3 butelkach wina, kilku browarach, rozbitych 2 kieliszkach (przez Klossa), rozlanym winie na kanapie (przeze mnie:) i kolejną dozą edukacji jaką zaserwował mi Paweł. tak więc wczoraj obudziłem się jakoś po 10? skacowany i ogólnie wczorajszy. herbata z cytryną dała mocno radę (thx STH, czasem nie pomyślę:), ale wyszedłem od niego dopiero po 17. w między czasie obejrzeliśmy ...., polski dokument polecam. w między czasie plan na wieczór uległ zmianie, dwa razy. ogólnie wyszedłem bo chciałem załatwić jakieś palonko no ale... wiedziałem że tak będzie. przynajmniej przebrałem się szybko w domu, ogoliłem, zjadłem cała patelnie ryżu z tuńczykiem i biegiem o 20 wyleciałem. po drodze kurwiłem na Krzyśka bo gamoniowi nie chciało się ruszyć dupy i ogólnie to alien jest. jestem jego jedynym znajomym chyba. jebać. zrobiłem szybkie zakupy w nocnym i opakowany w folie pojechałem na Ursynów/
koniec części 1. zbieram myśli z szybkością patyczaka i w ogóle połamany jak patyk jestem więc do później.
ps.
mój komp ma 6 mięsięcy? no może więcej, nie żałowałem kasy i kupiłem najlepszy jaki miałem do wyboru. mak to nie jest ale jarałem się jak szalony. od tygodnia się non stop na niego wkurwiam. zawiesza się Oo, karta graficzna przegrzewa jak nic nie robie, zaczął być głośny i wolny. kurwa irytuje mnie to bardziej niż głupota mojej babcii, jeszcze na kacu... i jeszcze ten win7... masakra.
będę musiał złożyć reklamacje... i jak to się nie zmieni kupię sobie maka. bez kitu. jak się nie jarałem nigdy tak od czwartku jedna miłość. Paweł ma piękne cudo.
ps. 2
jestem w takim stanie że nie chce mi się pisać...
a zaraz idę na impreze i nie ogarnę tego wpisu chyba nigdy:D |
|