ech dziewczeta. mowicie z taka pasja w oczach i macie takie fajne, jedrne uda, krzyczace do mnie swoim cieplem gdy kladziecie sie obok. i potem wracacie nastepnego dnia, z przejeciem dopytujecie o szczegoly i dalej prowokujecie tak niby mimowolnie emanujac jednoczesnie taka tajemnicza szlachetnoscia. i jestescie tak fascynujace, ojej.
lubie was dziewczeta.
ale jednoczesnie jak bardzo bym was nie lubil, nie moge pozbyc sie wrazenia ze dobrze ze nie jestem chujem i pozostaje troche obojetny na wasze wdzieki czasem, i tak czesto gdy patrze na was z zachwytem nie moge sie powstrzymac i nie przychodzi mi na mysl nic innego niz tylko TEN