polkagalopka2 // odwiedzony 2906 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (5 sztuk)
21:13 / 29.06.2011
link
komentarz (0)
wracam tu zawsze w chwilach największego niepokoju. teraz takie czasy że zaglądając na facebooka co 2 minuty chcę coś tam wykrzyczeć, nie wiem co. sama krzywo patrzę jak ludzie sadzą smuty w statusach. pewnie wszystko kieruje nas ku takiej "angielszczyźnie". how do you do. how do you do. udaję że mnie to interesuje. z punktu widzenia prawa przyciągania to chyba całkiem korzystne rozwiązanie. czytam teraz taką książkę, w której stoi, że każdy ma swój własny domyślny poziom szczęścia. i niezależnie od tego czy wygra w totka, czy ujebie mu palca i tak po około roku powróci do swojego domyślnego poziomu. Mój były mąż powinnien to przeczytać i przestać mnie obwiniać za swoją wieczną męczarnię. Jak zauważył kolega z pracy domyślne ustawienia są do zmiany i ten poziom też można sobie podwyższyć (lub obniżyć). To czego nie ma w książce to to, że chyba coś się traci. Jakby duszę. Czytałam też kiedyś taką właśnie żartobliwym tonem napisaną książeczkę o specyfice brytoli i różnica między nami - słowianami a nimi wyrażona była w stwierdzeniu że my posiadamy duszę a oni nie. Więc może do diabła z duszą? Książka chyba nie jest już na czasie, bo teraz jeszcze byłaby wzmianka o domyślnym poziomie szczęścia wywindowanym przez niezainteresowanie problemami innych i nie wymawianiem na głos sedna swojego przygnębienia. I o socjalu, który pozwala przejmowac się tylko swoim życiem wewnętrznym. Moje krzyki na facebooku jako internetowym hyde parku (takie porównanie a propos) tyczyłyby się tego ostatniego tematu. przez to że kiedyś było tu moje miejsce w sieci straciłam właśnie kilkanaście cennych minut z czasu w którym powinnam zapierdalać żeby połapać końce. i obniżyłam domyślny poziom szczęścia.