vanity // odwiedzony 57676 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (162 sztuk)
21:48 / 10.11.2011
link
komentarz (7)
Jestem jakaś taka roztrzęsiona, rozedrgana. Nie wiem, co się dzieje i nie wiem dlaczego. Prawie się rozpłakałam w szynobusie na widok starszego mężczyzny, no kurwa mać. Czasami jestem całkiem wrażliwą dziewczynką, ale rzadko. Chciałabym przegryźć mojej współlokatorce tętnicę udową. Ewentualnie wyrzucić ją przez okno. Nigdy dotąd mi się nie zdarzyło, żeby mnie ktoś tak irytował. No dobra, raz w życiu. Nieważne. Powinnam się pouczyć wytrzymałości, potem ogarnąć angielski, rozjebać AutoCADa i nakurwiać z mechaniki, tymczasem chyba zwinę się do łóżka z laptopem, żeby obejrzeć romantyczną komedię na podstawie książki (Trzy metry nad niebem, jakby ktoś coś) i się wkurwić, że z całkiem przyjemnego czytadła dało się zrobić tak chujowe coś. Gdy ktoś mnie zdenerwuje, bywam groźna. Wczoraj wyjebałam ze swojego pokoju prawie dwumetrowego gościa - bo przesadził! - i niewiele brakowało, żebym mu przy tym złamała nos. Przyszedł dziś z bukietem kwiatów, przeprosinami, mimo że ma guza jak meduza. Czasami chciałabym, żeby ktoś po prostu posiedział ze mną i potrzymał mnie za rękę. Mam w głowie nadmiar słów. Ta suka chciała mnie zjebać, że niby położyłam jej torebkę na ziemi. Odpyskowałam tak, że nie odzywa się już trzeci dzień. Potem postanowiłam ją unieszkodliwić. Pan z piętra niżej na mój widok ma minę bernardyna, któremu mały kundel zajebał kość. Dlaczego niektórzy traktują mnie, jak wyrocznię?