00:19 / 04.12.2011 link komentarz (8) | Były chłopak proponuje spotkanie, a ja jako milusia dziewczynka się zgadzam. Wręcza mi prezent mikołajkowy, a ja nie wiem, jak się zachować, tym bardziej, że dzień wcześniej wyjaśniał mi, że prezenty mikołajkowe to marnowanie pieniędzy. Jest mi głupio i wstyd. Cholernie.
Nie wiem dlaczego na przystanku pełnym ludzi bezdomny zaczepia akurat mnie, żeby poprosić o pieniądze. Przysięgam. Nie podszedł do nikogo innego, a ja stałam w grupce. Przecież ja bym w życiu nie podeszła do siebie. Mina mordercy połączona z "jak tu podejdziesz to ci wyjebię w ryj tak, że sobie własną wątrobę pooglądasz". A tu podchodzi taki i mnie pyta czy dam mu dwa złote, bo głodny. A ja - najgroźniejszy dzieciak w mieście - co na to? "Oczywiście" i grzebię w portfelu. Kurwa mać.
Kto mi chciałby zrobić prezent na mikołajki ewentualnie pod choinkę? Mam listę rzeczy, które chciałabym dostać...
Płytę Kasi Groniec, płytę Republiki - dowolną, płytę Obywatela G.C., książki różnych autorów. Tylko chętnych brak. A jak już chętny się znajdzie to mnie prezent nie cieszy. Ech.
|