ciastko // odwiedzony 133279 razy // [nlog/don't waste your time buddy nlog/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (512 sztuk)
14:35 / 05.01.2012
link
komentarz (3)
...qurde...
Dawno nic nie pisałem.
:)
To piszę:

Dość długo już żyję na tym świecie lecz wciąż dziwi mnie zrozumienie prawd dawno już objawionych. Przykład? Proszę bardzo.
Od roku chodzę do fitness klubu. Nie, w celu zbudowania pięknej muskulatury, ale żeby się nie zastać, troszkę poruszać, czyli rozprostować kości. Trening zawsze wygląda podobnie. Troszkę bieżni, ciut steppera, jakieś ćwiczonka brzucha, itp. Nic wielkiego. Nie napinam się specjalnie. Generalnie chodzi o to, żeby krew szybciej przecisnęła się po żyłach. Po treningu prysznic, sauna a potem krótki odpoczynek w grocie solnej. Na koniec znowu prysznic i do domku. Urządzenia treningowe wyposażone są w TV do których należy dołączyć własne słuchawki.
W trakcie własnych ćwiczeń zazwyczaj oglądam TV, czasem jednak ukradkiem przyglądam się ludziom. Nie, żeby nachalnie się gapić, ale tak spod oka. Tu… pan. Wielki zwalisty idzie ciężko po bieżni. Pamiętam jak przyszedł tu pół roku temu. Był obleśnym tłuściochem. Teraz jest znacznie chudszy. Idzie ciężko, sapie - ale jest konsekwentny. Zrzucił już dobre piętnaście kilo. Opodal pani w wieku mojej mamy… udaje, że dziarsko pedałuje na rowerku. Tak naprawdę, czyta książkę tak zachłannie, że prawdopodobnie zapomniała, że jedzie na substytucie roweru. W kącie młodzi gentelmani mężnie pracują sztangami nad własną muskulaturą. Nie są za bardzo spięci, choć widać, że przyszli tu w konkretnym celu. Znaczy, nie na pogaduchy. Widać, że są skoncentrowani nad wykonywanymi ćwiczeniami. Czasem któryś coś powie, czasem ktoś się zaśmieje. Generalnie jednak, każdy zajęty jest sobą i treningiem. Jest spokój, nie ma jazgotu. Słychać tylko szczęk odkładanych ciężarów i urządzeń treningowych. Znaczy… cisza i atmosfera treningu jest do chwili, gdy na sali nie pokażą się damy w ilości pozwalającej na konwersację. Nie jestem seksistą. Kobiety są, wspaniałe, cudowne, boskie, fantastyczne… okropne, podłe, okrutne i gadatliwe. Kocham kobiety za wszystko co wcześniej wymieniłem. Przecież jakby były tylko wspaniałe, cudowne, boskie, fantastyczne – to byłyby nudne. Muszą też być czasem okropne, podłe, okrutne. Wyjątkiem jest ostatni wymieniony wcześniej przymiotnik – GADATLIWE.
W tym przykładzie z życia wziętym z wczorajszego treningu, wszedłem na salę w fitness klubie i zająłem miejsce na stepperze. Pusto było i wybrałem miejsce gdzieś po środku. Z prawej z lewej i przede mną wolne stanowiska. Ustawiłem czas treningu na 60 minut i zacząłem ćwiczyć. W przeciągu dziesięciu minut na salę weszło siedem kobiet w różnym wieku. Stworzyły się dwie pary i trio. Pierwszy duet to chyba siostry w wieku około 19-25 lat. Dwie następne damy może odrobinkę starsze od poprzednich, a może nie… Trio zaś, składało się z dojrzałej kobiety w wieku około 40-45 lat i dwóch odrobinę młodszych. Zresztą… co do wieku kobiet to nie jestem specjalistą. Panie, jak to panie. Tolerancja wiekowa wacha się w granicach 10-15 lat i dla takiego laika jak ja, szacowany wiek kobiety jest nie do ustalenia i zazwyczaj pozostaje zagadką. Zresztą moje oceny wieku zawsze stoją w sprzeczności z rzeczywistością. Młode kreują się tak, żeby wyglądać poważniej a starsze celują w tym, żeby mnie zmylić w ocenie i wyglądają na młodsze niż są naprawdę. Na moje nieszczęście już na sali treningowej zostałem otoczony przez wzmiankowane wcześniej białogłowy. Ba, poproszony przesunąłem się o stanowisko dalej aby panie mogły być obok siebie. Z głupoty i nieświadom konsekwencji, po rycersku zmieniłem stepper i w ten sposób zostałem otoczony. Z tyłu ściana. Z prawej duet sióstr, z lewej dwie przyjaciółki a przede mną trzy dojrzałe kobiety. Mój dramat polegał na tym, że tego dnia zapomniałem wziąć z domu słuchawki. Nie mogąc słuchać programu TV, zostałem skazany na słuchanie wynurzeń kobiet, które kompletnie bez jakiegokolwiek skrępowania (tak jakbym był powietrzem) opowiadały sobie różne historie z życia wzięte. Myślałem, że oszaleję. Czasami nawet się porządnie rumieniłem. A one, nic sobie nie robiąc z otoczenia, wyjawiały coraz to nowe „sekrety”. Duet sióstr rozpoczął wymianę zdań na temat zbliżającej się sesji egzaminacyjnej. Potem dziarsko przeszedł przez relację z sylwestrowej prywatki aby utknąć na dość pikantnych szczegółach tego, co działo się później - „a on mi potem położył rękę…” Zero zachowania jakiejkolwiek wstydu czy zakłopotania. Głośno i wyraźnie wszystkie szczegóły „kawa na ławę”. Z mojej lewej strony, koleżanki relacjonowały sobie w jaki sposób są molestowane przez szefów. Zresztą sądząc po ich kształtach i fizjonomii wydaje mi się, że albo konfabulowały albo jeśli dać wiarę ich opowieściom, ich szefowie są totalnie zdesperowani. Panie były po prostu brzydkie, grube i totalnie zaniedbane. Według mnie ich opowieści chyba tworzyły ad hoc, na użytek podbudowania swojego wątłego ego. Rekordy jednak biło trio dam, ćwiczące tuż przed moim nosem. Te, kompletnie bez jakiegokolwiek skrępowania opowiadały sobie o chorobach kobiecych, szczegółach w sposobach badania zakątków ich ciał oraz o detalach dotyczących przechodzonych zabiegów ginekologicznych. Wszystkie wyżej wymienione panie ustawiły na swoich przyrządach treningowych najniższy możliwy stopień trudności a i tak ich ćwiczenia polegały na markowaniu ruchu. Z pewnością nie przyszły do klubu w celu uprawiania jakiejkolwiek formy aktywności sportowej. Celem niewątpliwie były opowieści tworzące jazgot nie do wytrzymania. A w samym środku ja, któremu pozostało jeszcze co najmniej 30 minut treningu na stepperze. Koszmar. Nie wytrzymałem i poszedłem w drugi kąt sali. Ale i tam wciąż słyszałem tylko jazgot dochodzący z części którą właśnie opuściłem. Po dziesięciu minutach zrobiło się ciszej - wyszły przyjaciółki. Następnie znikły siostry. A potem Trio zamieniło się na solo, to znaczy z trio została tylko najstarsza kobieta. Przez chwilę zapanowała cisza. Znowu słychać tylko szczęk urządzeń treningowych i ciężarów. Spokój i błogość. I nagle odzywa się dźwięk telefonu. Głośny, bardzo głośny, donośny głos właścicielki telefonu (1/3 trio która pozostała na stepperze) krzyczący do słuchawki:
- Basiu, kiepsko Cię słyszę. Jestem w moim fitness clubie a tu jest taki jazgot… Możesz mówić głośniej…
I co tu jest prawdą objawioną, której się nie powinienem dziwić? Kobiety bez towarzystwa lub w towarzystwie mężczyzny zazwyczaj (podkreślam słowo zazwyczaj) nie są nadmiernie rozmowne. Jeśli chodzi o jazgot – z jedną kobietą zazwyczaj jakoś da się wytrzymać. Dwie to już poważne niebezpieczeństwo, często graniczące z niemożliwością zrozumienia ładu, składu, celowości i sensu wypowiedzi. Takie paplanie dla paplania. Natomiast trzy kobiety w jednym pomieszczeniu to przekroczenie masy krytycznej. To jakby wybuch nuklearny który zatrzymać może tylko wypalenie paliwa w postaci opuszczenia towarzystwa przez jedną lub dwie z przyjaciółek. A i to jak widać na przykładzie nie do końca potrafi zatrzymać reakcję łańcuchową. Bo od czego są telefony komórkowe?


\"To człowiek człowiekowi najbardziej potrzebny jest do szczęścia.\"
[P. Holbach]



Wasz Wesoły Sanitariusz


...end of message...