00:06 / 01.03.2012 link komentarz (0) | 29/02/2012 23:49
W tle Eva Cassidy - "Fields of gold"
Nie ma komu powiedzieć. Nie wiem kto by mógł współodczuć to co we mnie siedzi. Nie wiem kto by wiedział co mi powiedzieć aby dodać mi sił i nadziei. Serce boli... bardzo zranione serce bardzo boli. Kocham go ... ale powiedziałem "Kocham Cię, ale nie możemy być razem. Za dużo bólu. Kocham Cię i umiem żyć bez Ciebie, ale zawsze będę Cię kochał". Minęły 4 miesiące i nic się nie zmieniło, dalej go kocham. I czasem to tak boli że trudno oddychać i iść dalej przez życie. A nie ma odwrotu! Mimo, że Ł. chciał i zabiegał, nie ma odwrotu. Wybaczyłem zdradę, wybaczyłem wszystkie sztylety jakie w serce mi wbił. Wybaczyłem jemu. Czy wybaczyłem sobie!?
Tak trudno iść dalej ... staram się każdego dnia, spoglądam przez okno i mówię "piękny dzień" nawet jak jest szaro, zimno i pada deszcz. Zmuszam się do życia. Szukam nowego celu. Nowych marzeń. Ratuje swoje ideały, które umierają z każą minutą mojego życia. Tracę nadzieję. Chcę krzyczeć, chcę krzyczeć przez okno, do poduszki, w środku lasu, gdziekolwiek ... wyrazić mój ból, który mnie rozsadza od środka. Ale nie! Ja zaciskam zęby, biorę głęboki wdech i mówię "jakoś to będzie".
Szczęście to skutek uboczny tego co robimy. Zatem dlaczego nie robię tego, czego skutkiem ubocznym będzie szczęście!? Absurd rzeczywistości. Pułapka ludzkiej psychiki. Chciałbym aby to wszystko już się skończyło.
Podpisano: Ja, numerologiczny 4, urodzony w roku Szczura (cokolwiek to wszystko znaczy) |