eldezet // odwiedzony 103385 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (4294967295 sztuk)
20:26 / 10.04.2012
link
komentarz (8)
tak sobie myślę, po co komu związek, albo powrót do związku który dla obu stron jest bolesny. No bo patrz.
Mój przyjaciel, za którego poszła bym w ogień serio, bo on nie raz już nadstawiał dla mnie dupy i potrafił jechać 100 km tylko po to żeby ze mną pogadać godzinę przy szlugu, jak coś mi leżało na sercu, wrócił wczoraj do swojej dupy.
Wszystko spoko by było, gdyby nie to, że on przy niej gaśnie. To z natury wesoły chłopak, otwarty jest, wiadomo za kołnierz nie wylewa a i butle przyjmuje dzielnie, przy tym ogrania jeszcze milion problemów związanych z chatą i pracą ale zawsze dawał radę. Od czasu ich pierwszego podejścia, przestał się z nami widywać, spoko, każdy to przechodzi. Sporadycznie ustawki na browkę, potem standardowa dezercja o 20 na chatę i jakoś to leciało. Potem zaczął pojawiać się częściej, zaczęły się gadki że ona go wkurwia i tak dalej. Przychodził, nie odzywał się to zaczęliśmy pytać 'co jest?' on że nie ma co wnikać, jakoś się ułoży, przecież ja kocha. I wiesz, rozumiem związek w którym oni się kochają, chcą spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, ale jeśli przychodzi do mnie chłopak którego znam 5 lat i w przeciągu 4 miesięcy zmienia się w zombie tylko ze względu na to że się ścierają o jakieś popierdolone problemy, no to sory. No ale na samym końcu tej części historii ona z nim zrywa, w akcie desperacji podczas jednej z kłótni. Amigo, powrócił w nasze szeregi, ponownie odzyskał swoja życiową ikrę i było ok. Nie raz toczyły się rozmowy o tym, jaka ona to jest szmatą. I nagle bum. Dostaje dziś od niego esa 'zjebiesz mnie, daj znać jak będziesz mogła gadać'. Wczoraj był na melanżu i się spotkali. Powróciło stare uczucie, wiesz jak jest, alkohol, łóżko. Rano juz byli parą. I znowu jest szczęśliwy póki co, kurwa, wiem to pewnie jest z mojej strony samolubne, bo znowu stracę ziomka, znowu będzie gorzej, potem się rozejdą i będziemy musieli znów stać koło niego i klepać po plecach powtarzając że "Marta to szmata". I nikt mi nie powie, że wchodzenie dwa razy do tej samej rzeki się opłaca, bo tak nie jest.

To mój Brat, chcę dla niego jak najlepiej, ale nie mogę cały czas mówić co ma robić a on nie chce się uczyć na własnych błędach.

Mimo wszystko mam nadzieje że mu się ułoży.