2012.11.02 00:00:11

1 listopada 2011 roku spotkaliśmy się pierwszy raz. Poszliśmy na kawę, rozmawialiśmy, było świetnie... mimo, że zauważyła, że spojrzałem na jej biust i wmawiała mi, że flirtowałem (!) z kelnerką czy coś. Odwiozłem ją do domu i pojechałem do brata na spóźnione urodziny. Przyznała się później, że czekała aż szybko napiszę... Napisałem, chciałem szybciej, ale nie chciałem być zbyt nachalny. 4 listopada miała urodziny, wypadał piątek i przeniosła całą imprezę na sobotę, bo nie mógłbym być w piątek w Koszalinie. Przyjechałem w sobotę, w niedzielę poszliśmy we dwoje obejrzeć mecz Barcelony z Athletic Bilbao (jeśli dziewczyna idzie z Tobą na mecz do pubu, ożeń się z nią). Wróciłem w poniedziałek do Słupska i nie mogłem się doczekać weekendu bo mieliśmy się zobaczyć... Przyjechała do mnie we wtorek 8 listopada, przyjechała dzień przed moimi urodzinami, wyczekała do 24, wyciągnęła torebkę z upominkiem i życzyła byśmy byli razem najszczęśliwsi na świecie. Te pierwsze 10 dni listopada w zeszłym roku były zdecydowanie najlepsze w całym roku 2011. Ten listopad niesie ze sobą za dużo wspomnień z poprzedniego i nie jest już taki ciepły, niestety.

komentarz (1)

link