02:21 / 14.01.2013 link | W czwartek byłem w Łodzi, w sprawie imprezy którą tam robię za 2 tygodnie. Poznałem nowe miejsca i ludzi.
Piątkową noc spędziłem na dołku, za posiadanie 3,85g.
W sobotę piłem i paliłem u wujka Wiktora, a później na imieninach Arka. W niedzielę obudziłem się po 17stej z ciężkim kacem, nie wiem jak wróciłem do domu. Nic do picia, suszy i telepie mnie jak siemasz, dzwonie do Ryby. Ten podbija pod ookno, zrzucam mu kartę żeby kupił mi piwo, wchodzi na górę i mówi że nie będzie płacił moją kartą i żeby poszedł z nim. No i poszedłem, tak że wróciłem p |
|