nie wiem jak wyrobić sobie ten brzuch. nie wiem jak nadrobić studia. nie wiem czy dobrze robie pchając się w te całą branżę. nie wiem czy to nie za dużo że robię jeden etat, że robię jeszcze zlecenie, że rozważam jeszcze drugie i trzecie. w zasadzie za parę dni będę miał dwadzieścia dwa lata, jestem dosyć młody, moi znajomi pracują w rozliczeniach, w sklepach, w gastronomii i nie martwią się jeszcze o swoją przyszłość. a może martwią bardziej, bo ja już coś w tym celu robię... tak mi się wydaje. w zasadzie nie wiem jak wygrać życie.
ale doszedłem do wniosku przedwczoraj - że właśnie pies którego się nie głaszcze głośno szczeka. ale dzisiaj jestem jakiś wyprany i jakoś nie mogę się podnieść na duchu. bo niestety - jakoś wszyscy znikli, chociaż i tak od dawna staram się liczyć tylko na siebie
i słowem zakończenia, bo w sumie już mi się skończył taki podły nastrój, więc inną nutą!