03:46 / 07.07.2013 link | od jakiegoś czasu wchłaniam osiedlowy syf. a dokładnie uczę się, jak się nie wyjebać na ich błędach.. bo co to za historia, masz dwie córki w wieku 4,6 lat, i żyjesz z nimi w jednym pokoju, w 2 pokojowym mieszkaniu z dziadkami?? jakiś kurwa straszny hardcore... ludzie przed 30stką z zamkniętymi horyzontami.. dziewczynkom niczego (chyba) nie brakuje, mają co jeść, są dość dobrze wychowywane ale jak tak patrze na nie, to trochę smuteczek .. kolejne zmarnowane talenty. a rodzice? zamiast spróbować żyć inaczej, lepiej, prawie codziennie wypierdalają kase na kreski i trawę.. inny przypadek jest jeszcze bardziej skrajny.. ona lat 22, on coś po 30sce.. ona z rozjebanymi hormonami, wyjebane w męża i ogólnie we wszystko, on, były skinhead, kochając ojciec, mąż, starający się na każdym kroku. i dwójka chłopaków, coś w podobnym wieku, do wyżej wymienionych dziewczynek.. wiecie, znam ich od sylwestra. bo nie wiedzieć czemu, jakoś tak wyszło, że wylądowałem u nich. w sumie, nie pamiętam nic poza tym, że rano obudził mnie starszy syn... a że ja, ogarniam w miarę przyzwoitość, zawinąłem się od razu do domu.. bo to chyba ciężki temat, wstajesz, a tam jeden wujek najebany śpi na krześle, a drugi \"nowy\" wujek, najebany śpi na sofie.. dzieciaki trzymane w syfie, karmione syfem codzienności, wychowane w emocjonalnym rozpierdolu... ona ma hajs od mamy, od mamy która ma na nią wyjebane, ale coś ją nawróciło w momencie w którym pojawiły się wnuki.. tak więc, przelewa jej miesięcznie 6 tyś na życie, kupiła 3 pokojowe mieszkanie (przepisała na wnuki) i ma wyjebane.. a on, zapierdala lub stara się zapierdalać, jak najwięcej, żeby dzieciaki miały wszystko. idiota.. pił na potęgę, poznał ją, zakochał się, przyszły dzieciaki na świat i koniec. ona mu mówi, masz wolną rękę, znaczy idź rób co chcesz, bo mam ochotę żeby ktoś mnie w końcu dobrze wyjebał... i tak rosną kolejne pokolenia, ludzi z przypadku, którzy mają i będą mieć przejebane..
boli mnie to wiesz.. boli bo miałem dość podobnie, podobnie znaczy prawie. mama miała zawsze wyjebane, aczkolwiek jej się wydawało że daje rade.. przyznam, przez jakiś czas dawała, ale... właśnie, zawsze było jakieś ale. zawsze jej czegoś brakowało.. w sumie, w domu nie było źle, rozumiesz. ale tego czego brakowało mi najbardziej, to zrozumienia, poparcia.. coś co jest bolączką nie jednego z nas. ojciec pił, pił i jeszcze raz pił. był/ jest alkoholikiem. dziś chyba to rozumiem. to z kolei błędy które płacił za swoich rodziców... tak samo rozumiem uzależnienie mamy, do alko obecnie. błędy, masa błędów które zaczynają krwawić po latach #stygmaty/ zagubieni, biedni ludzie przez własne i cudze wybory. do końca życia będą trawić frustracje. nigdy taki nie będę, nie ma szans..
|
|