beyourself // odwiedzony 35890 razy // [city.mumik nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (495 sztuk)
16:22 / 08.07.2013
link
biłem się wczoraj. pierwszy raz od nie wiem kiedy... i co śmieszne, z gościem którego opisywałem we wcześniejszym poście.. ogólnie niesamowite jest to, że z byle głupstwa dochodzi do spięć.. ogólnie staram się być pokojowy, mimo że mam zawadiacki charakter. wczoraj chciałem po prostu się chwilę po napierdalać.. brakowało mi tego. i doszedłem do kilku ważnych wniosków.

po pierwsze, zupełnie zapomniałem jak się bije. zupełnie.. po drugie, zaczyna mi brakować sparingów, kopania etc. więc od września zapiszę się znów na KB, to będzie moje trzecie podejście. po trzecie, nigdy nie chciałem być duży, przypakowany cokolwiek.. wystarczyło mi zawsze że jestem wysoki przystojny i w miarę bystry :), ale.. ciałko swoje robi, więc na siłownie też wypadało by się zapisać.. raz że lepiej będę się czuł, dwa że Ula z pewnością nie będzie miała nic przeciwko, a trzy że gabaryty robią swoje, wiecie taki straszak na lamusów. przynajmniej nie będę wpierdalał się w jakieś żenujące akcje, z typami którzy zostaną do końca życia na osiedlu. po 4, osiedle. muszę się ograniczyć. ograniczyć spotkania z nimi wszystkimi, przystopować melanż. wczoraj była kulminacja tego wszystkiego, mam dość marnowania siebie.. dziś nad ranem powiedziałem Uli, że tacy ludzie jak ja, mają tendencje do zatracania siebie. że nam jak się nie chce, to nie ma opcji że "coś" będzie nas napędzać, jeśli nie będzie tego "kogoś"...

przez cały wczorajszy dzień, wymieniliśmy może ze 2 smsy.. chciałem z nią wcześniej porozmawiać, dzwoniłem ale miała coś z telefonem i lipa/ tak więc, zadzwoniła dziś nad ranem.. w sumie to byłem w takim stanie, że mamrotałem coś bez sensu, pamiętam może 1/2 rozmowy.. pamiętam za to, nie chciałem za bardzo przesadzić, przysłodzić, ale po niecałych 2 godzinach rozmowy, dałem jej jasno do zrozumienia, że naprawdę mi zależy... i to jest ciężki temat..
eh eh eh.. wraca właśnie z trójmiasta, ma wpaść późnym wieczorem a za dwa dni, wylatuje do Sao Paulo.. nie będzie jej do września.. ciężko. Ameryka Północna mnie przeraża, cenie i lubię strasznie Brazylię, ale im więcej o niej czytam, tym gorzej.. podziwiam ją za to, jaram się tym że jedzie tam sama, bo trzeba mieć jaja żeby coś takiego zrobić. ale przez te 2 miesiące, będę tym strasznie zaabsorbowany.. będę się po prostu o nią martwił... masakra. znam dziewczynę raptem niecały miesiąc..

znam niecały miesiąc, a myślę o swoim życiu tak, jakby już była jego częścią.. zapytałem się jej, czy mógłbym do niej przyjechać na parę dni w sierpniu.. ucieszyła się, wiem że nawet o tym nie marzy... a teraz po powierzchownej weryfikacji połączeń, gryzę się w język.. polecieć tam to nie problem, coś bym wymyślił.. ale koszta które bym poniósł za te kilka dni, odbijałby mi się czkawką przez kolejne dwa miechy... od września muszę wynająć mieszkanie, budować biznes, zapisać się na kilka rzeczy, a przede wszystkim, muszę wyjść z długów.. o tym że kupiłbym sobie trochę sprzętu do muzyki, nie wspomnę.. eehh jebane pln..

tak więc, to nasza ostatnia noc przed przerwa.. wierzę że zapamięta ją na długo, w końcu odpowiednio się przygotowałem :)