04:45 / 02.09.2013 link | za 12 godzin, będzie już w Warszawie. a ja dalej będę miał bałagan na strychu, może nawet jeszcze większy... już rzygałem tymi rozmowami na skajpie, tymi kłótniami o byle gówno na czacie, strachem że znów zrobię z siebie idiotę i zaufam pannie która mnie wyjebie.. a na koniec sam zacząłem wątpić, ba, próbowałem nawet skoczyć w bok, na szczęście mam ogarnięte koleżanki. wiem że to nie będzie wielka miłość, wiem że różnią nas rzeczy których nie przeskoczymy, ale mimo wszystko mega ją lubię i w ogóle. czuje coś do niej więcej, niż tylko lubię. wiem że będziemy się kumplować jak przyjdzie dzień, że któreś z nas powie dość. poza tym, wraca jutro kumpel z którym odświeżyłem znajomość. który być może, będzie w stanie mi w chuj pomóc. jeśli tak też się stanie, będzie w kurwe dobrze, poważnie. pomijając wszystko inne nad czym obecnie pracuje. ten jeden gest, może okazać się trampoliną do nieba. i co najlepsze, jest jeszcze jedna alternatywa, choć w nieco dalszej perspektywie. za która stoi drugi kumpel, z którym de facto, też odświeżyłem znajomość jakiś czas temu. znam ich szmat czasu. ufam bezgranicznie i tak już pewnie zostanie do końca. przyjaciele, bez nich, już dawno by mnie tu nie było. tak czy owak, sporo rzeczy okaże się jutro. dziś.
usłyszałem dziś, i nie mogę przestać słuchać. Kozak!
ps. dni uciekają mi ost jak pojebane.. te wakacje mineły w błyskawicznym tempie, w ogóle ten rok wyjebał niesamowicie szybko.. przeraża mnie to. |
|