02:16 / 15.09.2013 link komentarz (0) | tak sobie ostatnio mysle, jak bardzo innym czlowiekiem jestem niz te kilkadziesiat wpisow wczesniej
siedze teraz pisze jakies nie wiadomo co, powiedzmy ze potencjalnie piosenke z lekko ambitnym literacko angielskim tekstem i brudno-gitarowa warstwa muzyczna
tak bardzo plynne to jest jak balansuje pomiedzy stronami w ktore pcham swoje zycie. jeszcze kilka miesiecy temu bylem 100% panem z teczka w rece co ma robaczywe serce
a dzisiaj czuje sie bardziej artysta z powrotem i nie kusi mnie juz az tak ten caly splendor plastikowego zycia, chce sobie osiasc troche z boku otoczyc sie tylko jakimis prawdziwymi ludzmi i byc szczesliwym czlowiekiem
i zwolnilem tak bardzo, przemodelowywuje swoje zycie w ta strone dosyc intensywnie, zeby robic same fajne rzeczy, a nie tylko hajs, i mam takie fajne pomysly! ze ojej. wszystko rozkwita z powrotem w srodku, piekna sprawa. trzeba zostac ta gwiazda rocka jeszcze przed trzydziestka (ale nie dla fejmu nawet! tylko z wewnetrznej potrzeby haha), albo przynajmniej wyrzucic z siebie ten ukryty w sercu krzyk, chce byc jak serge gainsbourg troche
i marze o wielkiej milosci tylko w srodku w ktorej by sie mozna rozplynac na chwile
statecznej na codzien i diabolicznie dzikiej momentami
trawiacej swoim ogniem wszystkie powierzchowne plytkie gowna jakimi wypelnione jest moje zycie,
moze to ten ped, to wszystko ten niewyslowiony ciag: do nieustannego przesuwania granic, doswiadczania nowych rzeczy, polizania wszystkich skrajnosci zycia (zazwyczaj sa lekko slonawe hihi), zbierania nieodkrytych dotad skladnikow do tego koktajlu przemyslen, nowych emocji do kolekcji, osiagniecia wewnetrznej jednosci poprzez idealne operowanie przeciwnosciami - pomysl na opanowanie dualizmu materii do perfekcji, jako sposob na dotarcie do zrodla w ogole zaprowadzil mnie tutaj gdzie jestem teraz
taka mentalna turbulencja
wczesniej skutkowalo to troche hedonizmem, #sztukiwyzwolone - artysci melanzu
ale to chyba tylko taki szczeniacki wstep byl, ledwie preludium, teraz chyba przyszedl czas zeby w koncu przeskoczyc w bok, jest przeciez tyle innych drog w zyciu, sciezek ktore pozostaja nieodkryte dla mnie poki co, kasujemy mgle wojny, my - konkwiskadorzy, haha
zawsze myslalem o tym blogu jak o miejscu ktore rysuje jakis portret mnie, gdzie z kazda notka zostawiam odciski stanu emocjonalnego w jakim sie akurat znajdowalem,
ale tak czytam teraz patrze, i doszedlem do wniosku ze to dziala chyba tylko dla mnie. ktos czytajacy z zewnatrz nie doswiadczy nawet polowy emocji ktore ja tam widze, stojac z boku jako osoba postronna to tylko coraz bardziej nieczytelny belkot, przytlumione szepty za jakas kotara moich prywatnych wspomnien wiazacych sie z kazdym wpisem. zawsze to traktowalem jak jakas mape mnie samego, jak ta gre 'polacz kropki' i ukaze sie jakis obrazek, a teraz widze ze nie ukazuje sie zaden obrazek, puzzle nie ukladaja sie w zaden pejzaz, moze nie jestem wcale tak barwny jak mi sie wydawalo, ha.
te wszystkie rzeczy ktore chcialem wyrazic za pomoca tego bloga
pozostawaly przez caly czas tak naprawde zupelnie niewyrazone
no i co z tego, i tak pisze sam do siebie, przeprowadzam autoterapie swojej formy autoterapii. we need to go deeper ;d
no i nic, chyba, nie wiem w sumie. cos chcialem napisac ale to tez pewnie w koncu nie jest to co mialem na mysli jak zaczynalem. jestem tak zupelnie innym czlowiekiem niz w 2011. wydaje mi sie ze bardziej rozumnym. ale z drugiej strony, pewnie w 2015 spojrze na siebie z 2013 i bede mial dokladnie to samo wrazenie.
zaczynam przestawac sie bac wyrazac jakiegos swojego wewnetrznego mnie, pokazywac go na zewnatrz
dotychczas generalnie bylem kameleonem, kazdy czlowiek, ktory mnie zna, zna mnie od zupelnie innej strony, a nikt mnie nie zna w calosci i nawet jakby polaczyc te wszystkie strony z ktorych znaja mnie rozni ludzie to i tak nie sklada sie to we mnie calego takiego jaki jestem naprawde.
to ze calego to pol biedy, mysle ze kazdy zawsze ma jakies swoje tajemnice, smieszne jest to ze nikt tak naprawde nie zna mnie nawet \'dobrze\', jakos glebiej, od srodka. choc jestem na pozor w sumie calkiem towarzyski, latwo daje sie poznac ludziom do pewnego momentu, kiedy wydaje im sie ze mnie znaja, a tak naprawde nikt zupelnie nic o mnie nie wie. i to nie tak nawet ze ja sie obtaczam jakims murem nie do rozkruszenia, po prostu nie epatuje swoimi wnetrznosciami sam z siebie. najlepsze, ze nikt tak naprawde nie jest chyba zainteresowany (nie dlatego, ze ja jestem taki be, tylko dlatego ze ludzie nie chca sie zaglebiac w nic w ogole), nikt nie wnika, to chyba po prostu bardzo komfortowa sytuacja, kiedy mozesz utrzymywac jakies relacje i nie jestes zalewany jakimis powazniejszymi rzeczami, ludzie tak naprawde chyba nie nurkuja wglab drugiego czlowieka tak dla frajdy, a rozterki swoich przyjaciol traktuja jako zlo konieczne, skoro juz tamci sami rzucili im nimi w twarz to jakos je ogarniaja.
|