Cala praca poszła na marne bo... Ostatnie pol roku odłożyłem na później. Przepaliłem chyba z kilogram, przepuściłem sporo hajsu i ogólnie łajdaczyłem się jak siemasz... żyłem totalnie beztrosko i rachunek sumienia przyszedł w ostatniej chwili, przed 30stka. Po 4 latach wróciłem do organizacji rapowych koncertów i to były ostatnie strzały. Środowisko jest puste, na skroś znajdziesz wyjątki. Nie żałuje, wszystko co zjebałem to moje i przyjmuje na klatę. Jest tak jak miało i ma być. Szczeniacki bunt powoli odszedł w zapomnienie.
Mimo braku postępów w pewnej materii, doszedłem do uniwersalnych prawd.. Ostatni weekend spedzilem w Bieszczadach na festivalu a teraz jestem w Koloni a mialem byc na wyspie Wolin*. Mam czas tylko dla siebie. I ten czas wykorzystam na pisaniu nowych utworow, sklejaniu swojego festivalu i projekcie ktory przyniesie mi spory zastrzyk finansowy i byc moze o o wiele wiele wiecej.