Błądzenie jest rzeczą ludzką. W momencie w którym przestajesz, wchodzisz na poziom całkowitego oświecenia. Tak czuje...
Od ponad roku robię absolutnie to co chce, wcześniej uziemiałem się na własne życzenie. Droga mnie prowadzi, moje Anioły są ze mną, Najwyższy jest ze mną. Żyje na skraju chwilowego ubóstwa a nawet bezdomności, brzmi to słabo w oczach "materialnego" świata. Nie czuje presji i ograniczeń otoczenia, a wszystko co mnie ogranicza to własne myśli. Zrzuciłem łatkę cywilizacji i wyszedłem poza schematy zrozumienia. A całkowite zrozumienie jakie znajduję, wiedzę w oczach ludzi mi bliskich. I nie mówię tu o rodzinie, bardziej mam na myśli tych którzy wiedzą i czują czym jest "galaktyczna" rodzina. Jestem wszystkim, wszystko jest mną. Czuję się wolny...
Ścieżki które wybieram prowadzą mnie do niesamowitych rzeczy. Moja dusza dojrzewa. Dojrzewa do odpowiedzialności za masowe kreowanie rzeczywistości.
kojarzycie jak w kościele mówili do Was, nie lękajcie się? mam z kościołem spory problem, z pewnością poziom zrozumienia światów które się przenikają, przez Watykan jest potężny. nie mniej jednak ja nie o tym.
nie lękaj się znaczy, nie bój się życia, nie bój się śmierci, to wszystko jest chwilą. A wszystko co odpychasz i przed czym uciekasz staje się wiecznością. Dzieje się tak dlatego że to wzmacniasz. To taki paradoks z którym ludzie mają ogromny problem. Wszystko co do Ciebie przychodzi jest Twoje, to Twoja karma. Przyjmij to, nie bój się, żyj z tym, zaakceptuj i zaufaj. Wtedy wszystko przejdzie, bo wszystko przychodzi po coś. Życie to kolejny poziom, to gra o wiedzę. Autohipnozy nie kłamią, Twoje sny nie kłamią, jesteś tu tylko chwile bo poza ziemią czas nie istnieje. A tym który trzyma czas w ręku jest Saturn. Utożsamiany z upadłym Aniołem, z największym złem na świecie. Pomyśl czemu tak się dzieje.