23:23 / 26.02.2002 link komentarz (4) | Mam ochotę pójść na imprezę. Ale nie do klubu. Na domówkę. Taką gdzie jest za dużo ludzi jak na niewielkie mieszkanie, gdzie 3/4 imprezy przesiaduje w kuchni gadając z zupełnie obcymi sobie ludźmi na jakieś totalnie abstrakcyjne tematy. Coś jak scena z Human Traffic gdy Moff gada z jakimś kolesiem o Gwiezdnych Wojnach. Ma ochotę pobawić się w czyimś salonie przy zbyt głośnej muzyce która wkurza sąsiadów. Chcę się bawić na takiej imprezie na jakie chodziłem jakiś czas temu. Kurwa jak mi tego brakuje.
Czemu wszyscy moi znajomi jakoś dziwnie się zestarzeli? Ciężko czasem kogokolwiek gdziekolwiek wyciągnąć? Czemu z nich wszystkich zrobiły się leniwe sieroty które bez samochodu dupy poza miasto nie ruszą? A nawet jesli moge kogos ja zawiez to "nie, bo cos_tam" Fakinszit :(
A tak poza tym to coraz wyrazniej widze koniec zwiazku z Agata, coz - widac wiecej niz miesiac ze soba byc nie umiemy. Bo ja sie nie zmienie..
mexx |