basiek // odwiedzony 38049 razy // [nlog/ucieczka do lepszego świata/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (154 sztuk)
14:02 / 07.03.2002
link
komentarz (0)
to mial byc pierwszy wpis...

22:39 2002-03-02

No dobra, to jedziemy z tym koksem. Po wielu miesiacach przerwy wracam do pisania tego co przerwalam z nadejsciem jesieni. Zobaczymy ile czasu wytrwam w tym pisaniu, ale nie czas i pora tym sie przejmowac, prawda?
Wprawdzie powinnam teraz robic to co wczesniej zamierzalam, czyli od pol godziny wylegiwac sie w wannie podajac sie zabiegom, jesli nie upiekszajacym to przynajmniej konserwujacym w stanie ogladalnosci publicznej. Co sie jednak odwlecze to moze nie uciecze. Starym zwyczajem pojde spac po polnocy i to w najlepszej wersji tego scenariusza.
Bardzo wiele zdarzylo sie od wrzesnia, takze zmienilo. Glownie to zmienilam sie ja, albo kto woli - powrociam to pewnej fazy swojego wcielenia nie omieszkajac dodac do tego pewnych, nowych elementow. Nadal sama, nadal brak zainteresowania ze strony osobnikow plci
przeciwnej. I to chyba wszystko z tych starych rzeczy. Niezmiennie tez plynie czas, ciagle do przodu. Za 3 miesiace i 1 dzien bede miala za soba cwiercwiecze. Super, prawda? Rozgladam sie wokol i widze, ze moje kolezanki ze szkolnych law juz pozakladaly rodziny, doczekaly sie potomstwa, a ja? Nadal nie ma widokow na to sakramentalne "TAK" na cale zycie. Bywa. Ma to tez swoje dobre strony. MOge chodzic gdzie chce, z kim chce i na ile chce czasu. Nikt mi nie marudzi, nie krzyczy. Nie potykam sie o meskie skarpety i gacie. O swoje zreszta tez nie, bo jakos udaje mi sie na biezaco sprzatac ;> Nie musze wstawac nocami do karmienia. Jem kiedy chce, spie kiedy chce i robie wiele innych rzeczy. Prawde mowiac w obecnym czasie powinnam zamartwiac sie swoim postepujacym staropanienstwem, siedziec w domu wieczorami zajadajac sie tak, az by mi tylko tylek wystawal z lodowki. Do tego lzawe filmy, pretensje do losu, ze nie postawil na mojej drodze odpowiedniego faceta. Pewnie w tym momencie powinnam zaliczac dol. Ale tego nie robie i nie zamierzam :,0) Moje zycie nabralo innego wymiaru od kiedy zaczelam sie realizowac w tym co naprawde kocham - spiewaniu. Zaczelo sie niewinnie, bo od tego ze w moim miescie zrobiono karaoke. Najpierw zaczelam spiewac dosc niesmialo a z czasem, jak roslo zainteresowanie moim wykonywaniem piosenek, coraz odwazniej. Przelamalam bardzo duzo barier tam w srodku siebie. Wstydzilam sie spiewac, mimo ze zawsze wiedzialam o tym, ze robie to ponadprzecietnie. Brakowalo mi wiary w siebie. Jednak kiedys musialam w koncu uwierzyc. Stalo sie. Spiewam. Jestem z tego faktu niezmiernie szczesliwa. Tyle lat cwiczylam spiewajac w domu, okazalo sie ze przez to bardzo wiele osiagnelam. Tyle lat nie poszlo na marne, wprost przeciwnie. Pisano juz o mnie w lokalnej gazecie w reportazu o karaoke. Ktos mnie wyroznil ze wszystkich wykonawcow. Okreslil, ze powalilam go na kolana swoim wkonaniem, bylam ekstraklasa. Moze to smieszne, ale rozplakalam sie ze szczescia. Pierwszy raz od wielu lat. Teraz, po trzech miesiacach wyskakuje na scene jakby nigdy nic. Przelamuje treme i spiewam. Wlasciwie dopiero niedawno zaczelam zauwazac ze sceny ludzi, wczesniej trema kierowala moj wzrok w kierunku monitora z tekstem piosenki. Ostatnio bawie sie juz z ludzmi, widze tych ktorym spiewam. Tu musze dodac z usmiechem pewna rzecz. Gdy wystepuje widze wtedy wzrok mezczyzn, jak na mnie wtedy patrza. W srode mialam naprzeciwko sceny bar. Stalo przy nim troche ludzi a wsrod nich chlopak. Oparl sie o ten bar i przez cala piosenke przygladal mi sie takim wzrokiem ze serce topnialo a wszelkie kobiece ego poczulo sie zapelnione po brzegi. Sytuacja powtorzyla sie nastepnego wieczoru, tyle ze zmienil sie chlopak. Najsmieszniejsze jednak jest to, ze mi moj glos bardzo, ale to bardzo sie nie podoba. Bardzo sie ciesze, ze przynajmniej inni przyjmuja go inaczej.
Jutro rano ide na eliminacje. Przyjechali laskawie do nas z "Drogi do gwiazd". I tak wiem, ze mnie nie wezma, ale zalowalabym do konca zycia gdybym nie poszla. Przejde sie, zobacze jak to wyglada, posmieje z rzadzy zrobienia oszalamiajacej kariery widocznej w oczach wielu uczestnikow. Zaspiewam jesli dadza mi w ogole szanse i wroce normalnie do domu przechodzac nad tym do porzadku dziennego i swoich zajec. Wkrotce skryje sie to za zaslona uplywu czasu i tyle pozostanie. Dopisze to do dlugiej listy nowych, niecodziennych doswiadczen. Znajomi mowia, ze zostane zakwalifikowana. Jednak wiem, ze to nie jest proste. Przyjdzie sporo ludzi, ktorzy takze maja talent i to szczescie, ze od wielu lat ktos ich prowadzil, kierowal rozwojem ich talentu. Ja nie mialam takiego szczescia. Musialy wystarczyc mi te nocne koncerty, ktorych sluchala, siedzac na lawce pod drzewem ciotka, ktora mieszka po sasiedzku. Bardzo jej sie podobaly :,0)
Tak naprawde to wystarcza mi te wyjscia do knajp, spiewanie zupelnie za darmo, no moze niezupelnie bo zazwyczaj zostaje nagradzana oklaskami. Przemysl muzyczny to bardzo ciezki chleb. Niesamowite stresy, problemy, brak prywatnosci. Niestety, moje mlodsze kolezanki nie zdaja sobie z tego sprawy i nadal nie spia po nocach myslac, ze jutrzejsze eliminacje sa dla nich brama do wielkiego show. A ja stawiam na cos innego. Rodzina, przyjaciele, znajomi i ja... ciagle ja. Nie zblazowana kobietka, ktorej odbilo, bo nagle dorobila sie wiekszego grosza i
slawy. Chce pozostac soba. Taka siebie kocham i niech tak zostanie.
Wanna czeka, lozko rowniez a polnoc sie zbliza.
Roztropo, przeciez w pralce jest pranie, ktore trzeba rozwiesic!!!