18:15 / 30.03.2002 link komentarz (0) | Wiktor miał dzisiaj zły dzień, znaczy rano. podeszłam do jego łożka i chciałam go obudzic, a on zrobil wielki wykop noga, kopna mnie w zoladek. zostałam odrzucona do przed pokoju. Tłumaczyl, ze myslal ze to pies. jakby tak kopnal mojego psa to by dostał w zeby.
Wlasnie koncze nastepny thriller medyczny, podobaja mi sie te ksiazki. coraz bardziej chcialabym zostac patologiem, powiedziałam mamie, a ona obiecala mi skombinowac jakiego zdechlaka so cwiczen wstepnych.
juz nie moege sie doczekac.
Bylismy na budowie. i docenilam moja babcie. gdy mama snula plany zasgospodarowania ogrodu, sadzenia drzew wielkosci baobabow itp. babcia z jej slowotoku wycedziła jedno zdanie:trzeba wyciac te brzozki.
wiec babcia, ktora ma 150 cm i 40 kg wagi poszla powalac brzozki. ja akurat bylam na pietrze i z balkonu ogladalam jej zmagania.
najpierw podskakiwala, lapaja dzrewko jak najwyzej, potem smycza sciagala je do ziemi i siadala na nim.
nastepnie scyzorykiem ucilowala sciac drzewo.
efektem bylo prawie odciecie sobien palca.
|