23:51 / 30.03.2002 link komentarz (0) | Boshe wróciłam, szybki marsz, później lekki bieg i na koniec kilkadziesiat metrów ostrym 'galopem'. to dopiero trening. Ale jestem zadowolona.
Później ponieważ pies nie był nic a nic zmęczony, ja także jakoś specjalnie nie odczułam zmęczenia postanowiłam jeszcze raz sie przebiec. Za drugim razem dostałam zadyszki i powolnym krokiem skierowałam sie do domu. Ale pies nadal miał ochote biegać, więc pomyślałam, że moge z nim jesz cze troche poćwiczyć. To 'jeszcze troche'zamieniło się w półgodzinny intensywny treninig. Najpierw lekka rozgrzewka na niskich przeszkodach,a później podwyższenie i dodane nowe lemanty. Jeden błąd sie powtarzał. I była to niewątpliwie moja wina, za każdy nadbiegnieciem zamierałam, a on skakał, a pownien był przejść pod przeszkodą.
Za setnym najazdem rozciągnęłam słow doooołemm i przeszedł dołem !!!!
Intonacja !!! o to chodziło. Rytmiczne 'hop' i rozciagniete 'dołeeem' teraz juz wiem.
Ale ja nadal nie byłam zmęczona. Weszłam do bloku i zaczęłam biec po schoadach, dobiegłam na siódme piętro. Całkiem nieźle. Pies jest wykończony, wypił cała jedną miske wody i poszedł spać na balkon.
Niestety wczoraj nie udało mi się wbiec po schodach- sasiadki staly i gadaly, a nie chce zeby wszyscy wiedzieli ze biegam po schodach co wieczór. Zreszta słyszałam głos pani X, więc mogłabym się spodziewac szeptów wszystkich lokatorów bloku nr. 8 za plecami.
o pies wrócił, dotoczył sie i położył pod stołem.
Biedak, dzisiaj mial wyjatkowo aktywny dzień.
Wgólnie nie czuje ze sa swieta, prezentów w tym roku raczej nie bedzie, jakies slodycze, kasa. moze to i lepiej ? trzeba oszczedzac kase. |