21:09 / 06.04.2002 link komentarz (2) | 11:04 2002-04-05
Nie, dziś nie będę dużo pisać. Szczerze, to nie mam ochoty, jeszcze przeżywam to co się stało wczoraj. Może za dużo się tym przejmuję, ale trochę to mną trzasnęło. Niecierpię takich sytuacji. Poczułam się dotknięta stwierdzeniem o sukience, w której miotła też wyglądałaby grubo. Strasznie mętnie tłumaczę, ale nie wiem co mam o tym myśleć, sądzić. Niecierpię polowań na żonę, bo wtedy traktuje się daną osobę przedmiotowo. Wrrr...
By nie było z okazji piątku tak smutno, zacytuję dwa dialogi. Pierwszy miał miejsce przedwczoraj w Odeonie. Siedziałam wsród lekarzy, którzy wygłupiali się mówiąc, że są stewardessami, kosmonautami. Przyszedł jeszcze jeden ich kolega. Chłopak, z którym rozmawiałam przedstawił mi go mówiąc:
- On jest pilotem myśliwca.
- Jaki typ myśliwca? - Zapytałam rzeczowo.
- Szpital zespolony im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku - odpowiedział nie namyślając się długo.
- To on lata??? - Byłam bardzo zdziwiona acz rozbawiona.
Rozmówca zbaraniał, nie wiedział co odpowiedzieć, po czym twarz rozjaśnił mu uśmiech:
- O tej porze (była 22,0) dzieją się tam różne rzeczy.
Wczoraj siedzieliśmy, jak to ostatatnio, w pracowni komputerowej. W sali za nami było jakieś kółko fizyczne dla licealistów. Sami chłopcy w wieku 16-18 lat. Wychodzili co jakiś czas. Wyszło raz dwóch i przechodzili przez naszą pracownię komputerową.
- Trzeba im przynieść i wpuścić tu wirusa - powiedział jeden z nich zarozumiałym tonem.
Właśnie mnie mijali gdy powiedziałam:
- Wirusa na linuxa???
- Wiesz, w tym wieku to wydaje się jeszcze możliwe - odpowiedział mój kolega siedzący naprzeciwko.
Już dawno ta uczelnia nie słyszała tak demonicznego i głośnego śmiechu jak mój wtedy.
Dobra, czas na ćwiczenia. W końcu jest nowy dzień, nowa karta. Nie warto przejmować się tym wszystkim tylko żyć dalej i cieszyć się ze wszystkiego co nas otacza. |