Konsternacja? Taaa..
Można to tak ująć. Czuję się czasem tak, jakbym na sali pełnej dewotek krzyknął: CHUJ! Wszyscy by się spojrzeli, oczekiwali przeprosin. Ja stałbym z głupim uśmiechem i pustką w głowie, choć najbardziej oczywistym słowem do powiedzenia byłoby oczywiście przepraszam.
Albo na stole leżą ciastka, a ja nie mogę wstawać z łóżka. Wzdycham, przewracam oczami, może ktoś się domyśli, że coś bym zjadł. Załóżmy, że gardła nie mam chorego. Co najprościej zrobić? Poprosić.
Albo widzę kogoś znajomego, dawno nie widzianego. Nie dobrego kolegę, czy kumpelę, po prostu znajomego. I co? Szukam kluczy, zmieniam kurs, cokolwiek. Co należałoby zrobić? Powiedzieć cześć.
Co to ja chciałem powiedzieć? :,0) Aha, że jestem mimowolnym masochistą :,0) Dobrze, że przynajmniej się z tego śmiać umiem. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze umie.
Mamo, wyłącz tego Big Brothera!!!
Ważne, że wciągnąłem dzisiejszą porcję koki :,0) No to wracam do moich fkcji :,0) |