basiek // odwiedzony 37157 razy // [nlog/ucieczka do lepszego świata/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (154 sztuk)
18:32 / 13.04.2002
link
komentarz (0)
23:22:07

Umarł król, niech żyje król.
Umarł Basiek, umarł, już leży na desce.
Sru tu tu tu... two tea to room two two... trala la la la la... ;,0)
Zief...
Godzina jest jaka jest i nic na to nie poradze, humor także jest jaki jest i nic na to nie poradzę. Rewelacyjny wieczór! Na siłowni czas płynął mi tak szybko, że zamiast 1,5 godziny byłam 2. Z siłowni prosto to "Ryczących 40stek" no i tam się zaczęło. Objaśniałam ideę mojego dekoltu (wpadłam na pomysł by brzegi dekoltu obszyć ząbkami zamka, ale chyba już o tym pisałam - skleroza "koci, koci łapci, dam Bilobil babci",0). Więc to brzmi następująco: ząbki są nieco ostre po ty by, jak zgaśnie światło i poczuję jakieś łapy przy dekolcie to po zapaleniu światła każę wszystkim podnieść łapki do góry i kto ma zadrapania na przedramieniu lub dłoniach to znalazłam winowajcę ;,0)

(Przerwa na reklamę,0)
Coś dla Krashana: "Śpi sobie leśniczy i nagle budzi go przeraźliwe wycie syren strażackich. Podnosi się gramoli do okna i patrzy, a to drwale palą się do roboty.

Wracając do naszego programu wspomnę o tym, że chyba zostałam kanałową przytulanką. Tulili się wszyscy aż stwierdziłam, iż nie zgodzę się w razie czego na przyczepienie mi pluszowych uszek i ogonka.
Poza tym porozrabiałabym jeszcze. Nie mam pojęcia skąd we mnie tyle energii, spięcia w domu nie było, baterii od tego śmiesznego, różowego królika też nie połknęłam. Tiaa, to pewnie Czarnobyl.

(Spot reklamowy,0)
Bajka o rycerzu i okrągłym stole
Autor: Bocian

Był sobie raz rycerz króla Artura co miał okrągły stół. To było jego jedyne wyposarzenie zamku. Nabył go na wyprzedarzy sprzętu gospodarczego w pałacu Buckghingham. Stanął nad stołem i zastanawiał się co z nim zrobić. W końcu od niechcenia rzucił:
- Stoliczku, nakryj się!
Zafurkotało, zaturkotało i stoliczek nakrył się nogami. Rycerz wkurzył się i krzyknął do stoliczka:
- Te, co to ma być?! Ma tu stanąć pół litra samogonu i zagrycha, czyli golonka, kurczak zapiekany z kartoflami, udziec barani. No!!!
Znowu zafurkotało, zaturkotało i na stoliczku pojawiły się: maślanka, sałatka warzywna, jabłka i marchew.
Rycerz znowu sie wkurzył.
- Co to ma być? Przecież nie takie menu zamawiałem! Gdzie golonka, gdzie pół litra?!
A stoliczek na to:
- Ja jestem stoliczek jarski, preferuję zdrową żywność i żadnych tu mi kalorii nie będzie. I tak się ledwo w zbroi mieścisz.
Rycerz się wkurzył i poszedł na wojnę, ale się zdziwił, bo zamiast wrogów to ujrzał stado krupików. Bardzo mu się spodobały te stworzenia więc zamiast z nimi walczyć postanowił się zaprzyjaźnić. Złe krupiki nie chciały za darmo się zaprzyjaźnić, musiał im zapłacić haracz. Oddał im całe "elimenty" od króla Artura (bo jego żona nie miała czym płacić,0). I żyli tak sobie w przyjaźni przez parę lat. Wymieniali się doświadczeniami. Jednak pewnego razu rycerz zapytał z ciekawości:
- Kto wy jesteście?
Krupiki spojrzały po sobie, wzruszyły ramionami i poszły sobie. Rycerz trochę postał a potem też wzruszył ramionami o ile pozwalała mu na to jego zbroja. Wrócił do swojego zamku tępić miecz na ścinaniu pokrzyw naokoło swej posiadłości. Przemyślał jednak sprawę i stwierdził, że nie opłaca mu się. Przynajmniej ochroni go ona przed wrogami i złodziejami.
Pewnego dnia rycerz poczuł się samotny i stwierdził, że trzeba mu kobiety. Dał więc ogłoszenie w internecie, że bogaty, samotny z "elimentami" króla Artura, z bogatym wyposażeniem (w liczbie stół sztuk dwa,0), OC, AC na konia (automatycznie otwierane szyby i automatyczna skrzynia biegów, poduszki powietrzne (siodło dmuchane,0). Ogłosznie osiągnęło zamierzony skutek. Nazłaziło się bab z różnych stron świata i oblazły tłumnie zamek rycerza. Ten pomyślał, że jeśli ma tak szeroki wybór asortymentów to powinien wybrać jakąś kategorię na podstawie, której będzie wybierał. Wymyślił, że to będzie ta, która będzie najsympatyczniej wyglądać w jego czepcu z pomponikiem wczerwone paski i żółte ciapki. Weszła pierwsza, przymierzyła czapkę, dostała wytrzeszczu, bo czapka była za ciasna. Rycerz się roześmiał z jej wyglądu i odesłał. W każdej kobiecie było coś co się mu nie podobało. A to za duży nos, a to odstające uszy. I tak przeleciał wszystkie kandydatki na żony (dop. Basiek: huehuehuehuehue,0). Rycerz jednak nie chciał się poddać, postanowił wydać bal na swoją cześć i w ten sposób wybrać żonę.
Znowu dał ogłoszenie w internecie, że "bogaty, z rodowodem szuka miłej pani na resztę życia w celach matrymonialnych, w tym celu zaprasza wszystkie panie na bal."
Znowu pojawiło się multum bab (wkurzył się, bo mu podeptały całą pokrzywę,0). No i rozpoczął się bal. A jedna dziewczyna nie mogła przyjść, była za biedna i nie miała w czym a poza tym zła macocha, wredna kobieta zadała jej pracę domową i musiala nazbierać worek podskubów.
Dziewczyna skubała, skubała aż naskubała cały worek. Później pomyślała, że wprawdzie bal się zaczął, ale jak się pospieszy to jeszcze z pół godziny, godzinę na tym balu pobędzie. Miała tylko jedną, jedyną czapkę z pomponikiem w czerwone paski i żółte ciapki, więc poszła w tej czapce na bal (dop. Basiek: poszła tylko w czapce??? Hehehe,0). Rycerz jak ją zobaczył wśród tylu kobiet w wyróżniającej się w tłumie czapką z pomponikiem to od razu zakochał się w niej. Podszedł do niej i zaczął dyplomatycznie rozmowę.
- Wie pani, że mam identyczną czapkę?
- Co pan powie!? Cóż za zbieg okoliczności!
Później nie owijając w bawełnę poprosił ją o rękę i by została jego żoną (po co mu jej ręka???,0), ale kobieta była mądra. Powiedziała, że nie wyjdzie za niego, bo nie kupuje kota w worku a co dopiero takiego ukrytego za zwałami blachy. Ona chce go zobaczyć w całej okazałości.
Cóż rycerz mógł zrobić? Pomyślał o samotnym życiu 30-letniego wojaka, chwycił otwieracz do konserw i rozciął zbroję noszoną non stop od 18-ego roku życia. To co później nastąpiło zadziwiło wszystkich. Nie wiadomo kogo bardziej, dziewczynę czy rycerza. Dziewczynie w każdym bądź razie opadła szczęka a rycerz po 12 latach ujrzał swe ciało.
Poczuł się nagle lekko, nic nie krępowało mu ruchów. Uśmiechnął się nawet pokazując dziewczynie wszystkie 7 zębów (resztę niestety stracił w bojach,0).
- O Makumba! - Dziewczyna w końcu odzyskała głos. - O nie, za murzyna to ja nie wyjdę. Moja rodzina jest nacjonalistycznie nastawiona i życzy sobie białego!!!
Rycerz spojrzał na swoje ręce, albo raczej na okrywający je 12-letni bród i zrobił ze zdziwienia głupią minę. Sam nie wiedział, że jest murzynem. Pociągnął palcem po rzedramieniu i wtedy się okazało, że to czarne jednak schodzi. Podzielił się tym spostrzeżeniem z dziewczyną. Ona wzięła eks rycerza za fraki, posadziła do pralki automatycznej, dwa obroty w lewo, dwa w prawo i rycerz był czysty.
- Nie wiedziałam, że jesteś blondynem.
- Ja tez - odpowiedział rycerz.
Dziewczynę zadowolił wygląd rycerza po wyjęciu z pralki i odwirowaniu. Postanowiła, że teraz może zostać jego żoną.
Odbyło się huczne wesele w prezencie ślubnym dostali dwa krzesła do kompletu do stoliczka, a z orka podskubów zrobili sobie materac i mieli gdzie spać i nie tylko spać (Basiek: huehuehuehue, jestem ciekawa co jeszcze; Bocian: leżeć też ;-P,0).
W sumie żyli długo i szczęśliwie. Rozwinęli pokrzywowy interes i tak powstał Herbapol. END.

Tą bajkę opowiadał mi Bociek kiedyś przed snem. Zamiast zasnąć rechotałam w łóżku i wymyślałam różne dziwne rzeczy. Ta aukcja w pałacu Buckghingham to moja sprężyna.
Oj, oczka mi się kleją...