Przypomniałem sobie dziś o Nirvanie i Metallice. Czasem fajnie jest jak coś z konkretną mocą uderzy po uszach. Słuchałem i dopracowywałem skórkę nloga. Teraz jest już prawie taka jak to sobie wyobrażam.
A w ogóle to muszę się wziąść za treningi. Ostatnio ćwiczę jeden, dwa razy na tydzień. Łydki to jeszcze luz, bo balkon non-stop otwarty i można jechać z koksem, ale uda... :/
Polski powolutku do przodu, a jutro ta pieprzona matma, banalne zadania, które najłatwiej schrzanić.
Wracam do mojego Whartona, potem w objęcia Orfeusza. Ostatnio co noc mi się coś śni, jak na mnie to niebywałe. Nadrabiam te puste noce z ostatnich 19 lat.
22h bez?
|