Dobry film w porządnym towarzystwie. Naprawdę miły wieczór.
Piękny umysł to świetny film. Gra Crowe'a bliska wirtuozerii, fabuła wciągająca, nie za dużo paranoicznych wizji, tylko tyle aby wprowadzić w klimat. W pewnym momencie miałem wrażenie, że scenariusz próbuje połączyć za dużo wątków: biograficzny, szpiegowsko-sensacyjny, miłosny i psychologiczny, lecz sprawa szybko się wyjaśniła. Ogląda się świetnie, tylko tyłek boli. A w ogóle do mnie film przemawia. Wzrusza, umacnia, bawi.
Tym bardziej mi się podobało, że w głównym bohaterze odnalazłem wiele z siebie. Może nawet wszystko, prócz tych schizofrenicznych wizji. Czy trzeba do mnie mówić wielkimi literami? Tak. Teraz tak. Nie będzie trzeba w bliskiej przyszłości, ale teraz jestem jak Nash. Trochę jak dziecko, bez inicjatywy, odwagi, pewności. Dziecko wyrasta, a ja rosnę bardzo szybko. Już prawie jestem dużym chłopcem. Brakuje... o tyle :,0)
My name is Nash. John Nash.
Dobrze mi. Bardzo dobrze. Wspaniale. Naprawdę. Dziękuję.
|